"Super Express": - Jakie pierwsze wrażenia z Neapolu?
Arkadiusz Milik: - Bardzo pozytywne. Neapol jest uboższy od Amsterdamu, ale ma wyjątkowy klimat. Morze bliziutko, fajna pogoda, a ludzie zakochani w futbolu. To, co mnie tu spotyka, jest nieporównywalne nie tylko z moimi poprzednimi klubami, ale nawet ze zgrupowaniami reprezentacji Polski. Mówię o podejściu kibiców: autografy, wspólne zdjęcia. To wszystko w Neapolu jest bardzo intensywne, pod tym względem czegoś takiego wcześniej nie przeżywałem.
- Zdarzało ci się już nie płacić za rachunek, bo restauratorzy poznali, kim jesteś?
- Powiem inaczej: nie zdarzyło mi się jeszcze zapłacić całej sumy. Nie ma szans! Albo w ogóle nie chciano, abym płacił, albo dostawałem ogromną zniżkę. Wychodzi więc na to, że jadam za grosze (śmiech). Ale inaczej się nie da: tak działa tutaj magia piłki.
- Przechodząc do Napoli za 32 miliony euro stałeś się najdroższym piłkarzem w historii polskiego futbolu. To uskrzydla czy stwarza wielką presję?
- Szczerze? Mam w nosie, ile za mnie zapłacono! Dla mnie najważniejszy jest rozwój. Uznałem, że lato to dobry czas, a Neapol to dobre miejsce, aby zrobić kolejny krok. Trener Napoli bardzo mnie chciał, wielokrotnie oglądał w akcji. Trafiłem do bardzo dobrej ligi, do zespołu, który gra ofensywną piłkę. Widzę tu dużą szansę dla siebie. I tyle. Bez względu na kwoty.
- Porównań uniknąć się nie da. W Napoli masz zastąpić Gonzalo Higuaina, do niedawna ulubieńca, a teraz wroga numer jeden kibiców tego klubu. To nie wygląda na łatwe zadanie.
- Na mnie to tak nie działa. Wchodząc na boisko, nie myślę, że mam zastąpić tego czy tamtego. Chcę robić swoje, grać dobrze i strzelać bramki. Ja piszę swoją historię, nie kontynuuję czyjejś. Nie jestem i nie chcę być drugim Higuainem.
- Kto ci najbardziej pomaga w aklimatyzacji?
- Igor Łasicki i Piotrek Zieliński, obaj świetnie znają już włoski. Ja dopiero zaczynam naukę.
- W sparingu z Herthą Berlin wypadłeś świetnie. Gol, asysta, pierwsze zachwyty włoskiej prasy, która jednak sugeruje, że niedzielny mecz zaczniesz na ławce, a w pierwszym składzie pojawi się Manolo Gabbiadini. Zdążyłeś w ogóle odpocząć po Euro?
- Czasu na odpoczynek za dużo nie było. Poza tym z Napoli trenowałem w sumie dwa tygodnie, bo najpierw był Ajax, a potem przez kilka dni załatwiano formalności związane z transferem. Ale spokojnie. Do mojej kariery w Napoli jestem nastawiony bardzo pozytywnie.