„Super Express”: - Euro 2016 powinno odbyć się we Francji czy należy je przenieść do innego kraju?
Beniamin Krasicki: - Polityka chowania głowy w piasek nic tu nie da, potrzeba odpowiednich reakcji, przecież nie jest powiedziane, że w innym kraju byłoby bezpieczniej. Celem zamachowców w Paryżu był stadion Stade de France, a jednak terroryści nie zostali wpuszczeni na trybuny, co dobrze świadczy o francuskiej ochronie.
- Powinno się zaostrzyć kontrolę przy wejściach na obiekt?
- Tak. Na stadiony wpuściłbym jeszcze ubranych po cywilnemu antyterrorystów i funkcjonariuszy, tzw. „kretów”. Oczywiście, nie chodzi tu o to, by mieli wywieszone na sobie karabiny, bo to spowodowałoby tylko panikę, ale np. na lotnisku w Tel Awiwie, gdzie mają ogromne doświadczenie w zwalczaniu terroryzmu, są zastosowane trzy pierścienie bezpieczeństwa. Tak samo po 11 września w samolotach American Airlanes zawsze latał jeden komandos w cywilu. W Bataclan terrorysta po dostaniu się do wnętrza mógł strzelać do wszystkich, dlatego imprezy masowe powinno się ochraniać nie tylko od zewnątrz, ale i w środku.
Zobacz: Świat sportu składa hołd ofiarom zamachów terrorystycznych w Paryżu. Zobacz ZDJĘCIA
- Tak wielkie imprezy jak Euro da się zabezpieczyć na tyle, by mieć pewność, że do ataku nie dojdzie?
- Nigdy nie ma pewności. Walkę terrorystów ze służbami bezpieczeństwa porównałbym do prześcigiwania się. Zamachowcy z Paryża chcąc uniknąć wykrycia komunikowali się ze sobą za pomocą... konsoli Playstation. Wiedzieli, że służby nie wpadną na to, by podsłuchiwać rozmów graczy komputerowych.
- Jedną z aren przyszłorocznego Euro będzie Marsylia, jedno z największych skupisk muzułmanów w Europie.
- Marsylia nasuwa się sama, w końcu to pierwszy „przystanek” emigrantów np. z Afryki. Jednak terroryści często wybierają niezbyt oczywiste cele. W Paryżu nie zaatakowali przecież Wieży Eiffla czy Luwru, a klub, w którym trwał koncert.
Czytaj: Zamachy w Paryżu: Na stadionie Stade de France miała być MASAKRA [FOTO]
- Istniało realne zagrożenie atakami podczas Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie?
- Podczas Euro działał sztab związany z bezpieczeństwem, który w pewnym momencie mocno podniósł poziom zagrożenia. Baliśmy się ataków, bo mieliśmy pewne sygnały. Nie mówię tu o niewinnych, głuchych telefonach, to było realne zagrożenie.