- Jednym ze sposobów na opuszczenie przeze mnie aresztu mogło być uzyskanie poręczenia powszechnie znanych, publicznych osób. Ostatecznie okazało się to niekonieczne, ale zdążyłem się dowiedzieć, kto był gotów przyjść mi z pomocą. Artur Wichniarek, Tomasz Gollob, Jan Tomaszewski i Darek Michalczewski zgodzili się od razu. Nasz wspólny znajomy zapytał też Franka Smudę, czy poręczy za mnie.
"Franz" odpowiedział, że nie - mówi w specjalnym wywiadzie dla "Super Expressu" Andrzej G., który jest oskarżony przez prokuraturę o przywłaszczenie wielomilionowych kwot w celu ukrycia ich przed egzekucją.
Rozmowa z Andrzejem G. już jutro