- Dziś Hiszpania gra o awans do 1/8 finału z Chile, które jest liderem grupy H. Jak pan ocenia szanse rodaków?
Emilio Butragueno: - Nie mamy wyjścia: musimy wygrać z Chile, bo w przeciwnym razie szybko opuścimy RPA. Jestem przekonany, że dla kibiców będzie to piłkarska uczta, a dla nas zwycięstwo.
- Jest jednak niebezpieczeństwo, że pana ziomkowie, mistrzowie Europy, nie wyjdą z grupy...
- Byłby to najczarniejszy scenariusz, ale wierzę, że nie sprawdzi się. Mam jednak świadomość, że czeka nas trudna przeprawa z Chile. O wiele łatwiejsze zadanie mają Szwajcarzy z Hondurasem. Najdziwniejsze jest to, że jeśli Chile przegra z nami, to mimo dorobku 6 punktów i pięknej gry, pożegna się z turniejem.
- Zaskoczyła pana postawa Chile na mistrzostwach świata?
- Nie, bo wszystkie zespoły z Ameryki Południowej są wyśmienicie przygotowane do mundialu. Chilijczycy nie będą kalkulować. Będą chcieli pokazać, że poprzednie triumfy nie były dziełem przypadku.
- Jakie są atuty Hiszpanii?
- Mamy gwiazdy w ataku: Davida Villę i Fernando Torresa. Liczę, że Torres w końcu zagra tak cudownie jak na EURO 2008. A wówczas Chile może mieć problemy.
- Kto jest pana faworytem do tytułu mistrza świata?
- Przed turniejem stawiałem na Anglię i Niemcy. Jednak jestem zawiedziony postawą tych drużyn w fazie grupowej. Teraz mam dwóch kandydatów. Pierwszy to Brazylia, bo jej piłkarze grają na luzie, widowiskowo, a piłka w ich wykonaniu sprawia radość kibicom. Z kolei Argentyna zdobyła moje serce ze względu na dwie osoby: trenera Diego Maradonę oraz Leo Messiego, najlepszego piłkarza świata.