Esch zawsze miał nadwagę, co nie przeszkadzało mu nokautować rywali na całym świecie (aż 65 razy). Ale teraz wygląda jak ogromny potwór!
- Ile ważę? 445 funtów (200 kg, red.) - odpowiada "Butterbean". - Sporo, nawet jak na mnie. Ale nie martwcie się, jestem wystarczająco szybki, żeby znokautować Pudzianowskiego.
Wielki Amerykanin jest przekonany, że w sobotę zleje "Pudziana". - Mario, zobacz, co z tobą zrobię! Zmiażdżę cię, zbiję, znokautuję, a potem zjem! - wydzierał się, obijając z furią treningowy worek.
- Ile potrwa walka? To zależy od tego, jak długo Pudzianowski będzie przede mną uciekał. Jeżeli będzie walczył jak mężczyzna, zamiast biegać i chować się jak tchórz, to pewnie wystarczy mi kilka sekund. Świetnie się czuję w Polsce i uwielbiam Polaków. Dlatego cholernie mi przykro, że będę musiał zlać waszego idola. Ale Mario nie dał mi innego wyjścia, sam wyzwał mnie na pojedynek, bo powiedziałem, że uderza jak dziewczynka - dodaje Esch.
Przeczytaj koniecznie: Łukasz Kubot wraca do formy
"Butterbean" potrafi potwornie mocno uderzyć. - Jeśli trafię go lewą ręką, to padnie szybko. Jeśli prawą - jeszcze szybciej - zapowiada Amerykanin.
Tyle że "Pudzian" zdaje sobie z tego sprawę. Wie, że nie może wdać się z Eschem w wymianę ciosów. Dlatego chce sprowadzić walkę do parteru, gdzie - jak twierdzi - "Butterbean" będzie bezbronny jak żółw.
- Ja będę bezbronny?! Jeżeli Pudzianowskiemu uda się mnie wywrócić, to spotka go niespodzianka - odpowiada Esch. - W parterze też czuję się świetnie, ostatnio tak przydusiłem brazylijskiego specjalistę od jujitsu, że musiał się poddać. Mario mówi, że będę jak żółw? Proszę bardzo, będę cierpliwy jak żółw, a potem, gdy się zmęczy, załatwię go bezlitośnie! Lubię Pudzianowskiego, to fajny gość i jeśli dalej będzie ciężko trenował, to za 2 lata Polacy będą z niego dumni. Ale jeszcze nie teraz. Za wcześnie rzucił wyzwanie komuś takiemu jak ja - zakończył "Butterbean".