W annałach piłkarskich pozostała legenda Widzewa z lat, gdy rządzili nim dwaj dobrani wspólnicy. Przywożący wypłaty w walizkach Andrzej "Grajek" G. i producent marnych win z Łodzi Andrzej Pawelec. Za ich czasów Widzew dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Polski (w latach 1996 i 1997), grał w Lidze Mistrzów (jako ostatni polski zespół, w sezonie 1997/98). Łódzki klub był wtedy na fali, bił rekordy popularności. Na meczach Widzewa pojawiali się nawet premierzy (z Leszkiem Millerem na czele).
Tandem przez kilka lat kupował i sprzedawał zawodników. Podobno nieźle na tym zarobił, bowiem w ciągu 6 sezonów szeregi widzewiaków opuściło ok. 30 graczy o statusie reprezentantów Polski w różnych kategoriach wiekowych.
W lidze krążyło powiedzenie: - W żadnym klubie tyle nie zarobisz, ile ci Widzew obieca. Ale wielu zawodników szło na lep tych obietnic.
Zatrzymanie Andrzeja G. i dostarczenie go do wrocławskiej prokuratury nie ma bezpośredniego związku z trwającym dochodzeniem dotyczącym afery korupcyjnej w polskim futbolu. Ta sprawa ma odrębny numer.
Razem z Andrzejem G. zatrzymano byłego prezesa Widzewa Jacka D.
Od pucybuta do milionera
Wychował się w łódzkiej dzielnicy Bałuty. Skończył Technikum Lądowo-Drogowe i jako junior kopał piłkę we Włókniarzu Łodź. Wybrał karierę wojskową i dosłużył się rangi chorążego w kwatermistrzostwie.
W roku 1979 emigrował do RFN i zaczął się kręcić wokół sportu. Pierwszych poważnych pieniędzy dorobił się na transferze Franka Hartmanna z Hannoveru do Bayernu. Jeszcze więcej na wprowadzeniu jogurtów "Mueller Milch" na rynek rosyjski.
Założył w Hanowerze firmę JAG, która pośredniczyła w transferach piłkarskich, zajmowała się organizacją imprez bokserskich i żużlowych. Był właścicielem klubu żużlowego Start Gniezno. Zorganizował jedyną walkę Dariusza Michalczewskiego o mistrzostwo świata w Polsce i walki braci Kliczków w Niemczech.
Widzewowi pożyczał pieniądze już w latach 80., odbierał sobie przy transferach zawodników do Niemiec. Potem pożyczał klubowi na procent, aż w końcu miał go w kieszeni. Szpanował czerwonym ferrari i złotym zegarkiem za 100 tys. zł.