Londyn 2012, szermierka, Ruben Limardo

i

Autor: East News

Londyn 2012. Szermierka. "Pół medalu należy się Polsce"

2012-08-03 4:00

Nasza szermierka podczas igrzysk w Londynie padła na obie łopatki, tymczasem okazuje się, że Polsce należy się przynajmniej… pół złotego medalu olimpijskiego. W finale turnieju indywidualnego szpadzistów triumfował Wenezuelczyk trenujący w Piaście Gliwice, a drugie miejsce zajął Norweg urodzony w Tczewie!

Ruben Limardo (27 l.), studiujący w Łodzi reprezentant Wenezueli i Piasta, pokonał w finale 15:10 Norwega Bartosza Piaseckiego (26 l.) i było to prawie polskie starcie o złoto. Limardo od 19. roku życia mieszka i trenuje w Polsce, a ojcem Bartosza jest Mariusz Piasecki, były reprezentant Polski w szermierce. Bartosz wyjechał do Norwegii w wieku 2 lat.

Podziękowania dla Polaków

- Cztery lata temu w Pekinie jeszcze nie byłem przygotowany, by walczyć o medal, ale do Londynu jadę już, by wygrać - zapowiadał Limardo czystą polszczyzną w klubowym portalu Piasta tuż przed wyjazdem do Londynu. - Dziękuję wszystkim ludziom w Polsce, którzy mi pomogli zrealizować marzenie, wenezuelska szermierka wiele zawdzięcza waszemu krajowi.

- Pół medalu Rubena jest na pewno polskie - ekscytuje się w rozmowie z "SE". fechmistrz Piasta Maciej Chudzikiewicz, który jako pierwszy pracował z Rubenem. - Znam go od nastolatka, przyjechał do Polski ze swoim wujkiem, który kiedyś podczas zawodów zagranicznych zapytał, czy w Piaście nie znalazłoby się miejsce dla wenezuelskich zawodników. Rubenowi towarzyszył wtedy jego brat.

Nauczyciel matematyki

Limardo przygotowywał się do igrzysk w Polsce na koszt Wenezuelskiego Komitetu Olimpijskiego, do tego doszło wsparcie sponsorów.

Limardo może teraz liczyć na dużą nagrodę od wenezuelskich władz. W Norwegii Piasecki nie dostanie za srebro żadnej premii, bo nie przewidują tego tamtejsze władze sportowe. Utrzymuje się z pensji nauczyciela matematyki.

Nasi kombinują

Ruben i Bartosz spędzili setki godzin na planszach szermierczych pod okiem polskich szkoleniowców, ćwiczyli często na obozach kadry w Spale i Wiśle.

- No i niech ktoś powie, że nasza myśl trenerska jest do niczego. Różnica jest tylko taka, że zagraniczni zawodnicy słuchają opiekunów i w stu procentach wykonują ich polecenia, a Polacy zawsze są mądrzejsi i kombinują - kwituje Chudzikiewicz.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze