Przed wylotem do Egiptu Ryszard Sobczak, dyrektor sportowy Polskiego Związku Szermierczego, przed laty medalista olimpijski i drużynowy mistrz świata we florecie tonował nastroje, by nie liczyć na zbyt wiele. Miał świadomość, że trzy medale zdobyte przez polską ekipę podczas czerwcowych ME w Antalyi nie dają podstaw, by oczekiwać powtórki w Kairze. Poziom MŚ jest zdecydowanie wyższy, dochodzą bowiem znakomici Azjaci na czele z Koreą Płd i Japonią, bardzo mocni są Amerykanie.
Sobczak podkreślał, że mamy młody zespół, w 40 procentach składający się z debiutantów i i kilku nowych trenerów, więc trochę za wcześnie, by wyznaczać im najwyższe cele. O turniejach indywidualnych mówił krótko, że to loteria, a jeśli chodzi o rywalizację drużynową sukcesem będzie miejsce w czołowej „8”.
Większość jego przewidywań się sprawdziła, ale szpadzistki wyłamały się ze skromnych oczekiwań. Zdobyły brązowy medal, pokonały po dramatycznym meczu Francuzki, choć w ich składzie jest teraz tylko jedna olimpijka z Tokio, Renata Knapik – Miazga. Pozostałe trzy są na urlopach macierzyńskich. A mimo to ten zupełnie nowy zespół, z trzema debiutantkami walczył w mistrzowskim stylu. Martyna Swatowska – Wenglarczyk (brązowa medalistka czerwcowych ME w Antalyi), Magdalena Pawłowska i Kamila Pytka, dzielnie wspierały Panią Renatę i jak najbardziej zasłużenie stanęły na podium.
Najpierw pokonały drużynę Zjednoczonych Emiratów Arabskich 45:20, później Czeszki 45:26 i Amerykanki 40:35, by pierwszej i jedynej porażki (28:45) doznać w meczu o finał z faworytkami, Koreą Płd. Koreanki zdobyły później złoty medal, a Polki biły się o brąz z Francuzkami.
Nasze panie wyszły na prowadzenie dopiero po piątej walce w której Magdalena Pawłowska pokonała Auriane Mallo 6:4, następnie Martyna Swatowska – Wenglarczyk wygrała z Florence Candassamy 5:2 i do ostatniego pojedynku Renata Knapik-Miazga przystąpiła z jednopunktową przewagą. Powiększyła ją w pewnym momencie do czterech punktów punktów, ale Auriane Mallo nie zamierzała wywieszać białej flagi. Biła się twardo, zacięcie i na sekundę przed końcem regulaminowego czasu doprowadziła do remisu. O medalu miała rozstrzygnąć dogrywka. I tu Pani Renata pokazała, że ma mocną psychikę. Francuzka wylosowała tzw priorytet, co stawiało ją w uprzywilejowanej sytuacji. Gdyby w dogrywce nie zadano trafienia, z medalu cieszyłaby się ona i jej koleżanki. Na szczęście Polka wykonała piękną akcję trafiając Auriane Mallo, nasze szpadzistki wygrały 34:33 i zdobyły upragniony medal. Takiego samego koloru, jak ten ostatni przywieziony z Lipska pięć la temu, oczywiście przez szpadzistki, tylko w innym składzie, z którego została Renata Knapik – Miazga.
- To był horror – mówi Ryszard Sobczak. - Francuzki były faworytkami, nie dopuszczały myśli o porażce, ale nasze dziewczyny miały naprawdę dobry plan na ten mecz przygotowany przez Bartłomieja Języka i Natalię Markowską. Świetnie biła się Martyna Swatowska – Wenglarczyk, Magda Pawłowska również. No i Renia (Knapik – Miazga), którzy wytrzymała w dogrywce ciśnienie i zadała to złote, a właściwie brązowe trafienie. Naprawdę jest się z czego cieszyć, bo nie liczyliśmy na ten medal – skomentował Sobczak.
A poproszony o skomentowanie występu polskiej ekipy w Kairze powiedział:
- Bardzo pożyteczna impreza, sporo po niej wiemy przed kolejnym sezonem. Nie ukrywam jednak, że czuję pewien niedosyt, szczególnie po drużynowym starcie florecistów i szablistek. Szkoda porażki florecistów z Koreą Płd, była wielka szansa na wygraną i awans do „8”, podobnie w przypadku szablistek, które były o krok od zwycięstwa w meczu z Hiszpanią. Floreciści później skutecznie bili się o miejsca 9-16 wygrywając z Brazylia 45:40, Ukrainą 44:29 i Belgią 45: 26, co dało im 9 miejsce. Szablistki z kolei przegrały z Koreą Płd. 38:45, by wygrać z Bułgarią 45:36, Chinami 45:31 i skończyć na 13 miejscu - ocenia Sobczak, który chwali przy okazji florecistki, ostatecznie siódme w MŚ, które po porażce z Włoszkami w meczu o półfinał walczyły o miejsca 5-8, gdzie uległy Kanadzie 35:38, ale wygrały z Chinami 45:41.
Mistrzostwa Świata w Kairze zakończyły sezon, były ostatnią liczącą się imprezą. Za rok MŚ w Mediolanie, wcześniej ME w Polsce, podczas III Igrzysk Europejskich.