Wyjazd Oti finansowany jest przez PZP.
- Opłacamy jej mieszkanie, w sumie 1200 dolarów miesięcznie oraz kieszonkowe po 10 dolarów dziennie. Resztę, w tym wynagrodzenie trenera, Otylia pokrywa sama - wyjaśnia nam prezes PZPS Krzysztof Usielski (59 l.).
Oti trenuje w silnej grupie, m.in. z trojgiem mistrzów olimpijskich z Pekinu: Tunezyjczykiem Melloulim (1500 m dow.), Japończykiem Kitajimą (100 i 200 żabką), Amerykanką Soni (200 żabką) oraz Mateuszem Sawrymowiczem, który jest w LA od wiosny.
Przeczytaj koniecznie: Ricky Hatton też zdradzał partnerkę
- Otylia zyskuje spokój, mocnych sparingpartnerów, dobrego trenera (Dave'a Salo - przyp. red.), ciepły klimat, dobre jedzenie i okazję udoskonalenia języka angielskiego - twierdzi najlepszy polski pływak i jej kolega Paweł Korzeniowski (25 l.). - Ona jeszcze może być mistrzynią świata, tylko musi lepiej trenować. Lepiej niż ja (śmiech). To dla niej ostatni sprawdzian, czy może wrócić na szczyt.
Trener Robert Białecki, z którym ćwiczyła przez ostatni rok, cieszy się, że Oti dała sobie nową szansę.
- Niechby trenowała nawet w kosmosie, ale niech nie rezygnuje. Czekam, aby wróciła do wielkości. Najlepiej na IO w Londynie. Wygląda na to, że do nich dotrwa. Może trenować z dala od tego, co ją rozprasza. Ale nie mówię o "Tańcu z gwiazdami", bo on akurat pomógł jej. Schudła wtedy dziesięć kilo i uzyskała bardzo dobrą motorykę.
Patrz też: Daniel Castellani na razie zostaje
Jej poprzedni trener Paweł Słomiński widzi trochę inaczej telewizyjne występy Oti:
- Skakanie po parkiecie pozwoliło jej co najwyżej utrzymać dobrą sprawność fizyczną. Ale wynik w czerwcowych mistrzostwach Polski, nawet z kontuzją nogi, to powód do wstydu. Bardzo dobrze, że wyjechała, bo to ostatnia okazja, by w pełni zmobilizować się do pracy.