Majewski przeszedł operację prawego barku i przez kilka tygodni nie wolno mu obciążać prawej ręki.
- Po czternastu latach pchania kulą wytworzyła się narośl kostna. Miałem to właściwie już od kilku lat, ale dało się trenować i startować. Ostatnio ból zaczął jednak narastać, nie mogłem już wykonywać niektórych istotnych ćwiczeń i zdecydowałem się na operację - wyjaśnia.
Bolącą prawą ręką zdobył srebro w mistrzostwach Europy. Ten rok kończy na 8. miejscu w światowej tabeli, z wynikiem 21,44 m. Lider Christian Cantwell z USA pchnął 97 cm dalej.
- Próba zmiany techniki doślizgu w kole nie dała pełnego sukcesu. Ale nadal będziemy ją "wałkować" z trenerem Henrykiem Olszewskim. Mamy czas, w końcu się uda - zapewnia mistrz olimpijski.
Majewski twierdzi, że dołek, w jaki wpadł w tym roku, to dla niego dodatkowa motywacja. - Cieszę się, że kryzys przyszedł teraz, a nie w roku olimpijskim. Cantwell nie uciekł mi na zawsze. Nie da rady długo utrzymać tak wysokiej formy, nawet będąc takim "potworem", jakim jest. Jeszcze go dopadnę - wierzy Ma