Mariupol

i

Autor: Illia Ponomarenko/Twitter Mariupol

Piłkarz z Mariupola odnalazł się żywy! Wcześniej słuch o nim zaginął, teraz opowiada o koszmarze wojny

2022-04-19 16:37

Wojna w Ukrainie to dramat milionów ludzi, w tym sportowców. Od początku wojny słyszymy o kolejnych zawodnikach, którzy zginęli od bomb i rakiet czy oddali życie walcząc przeciwko rosyjskim najeźdźcom. Do niedawna wydawało się, że podobny los spotkał Rodiona Plaksę, zawodnika FK Mariupol. Zawodnik z miasta, które ucierpiało najbardziej, ale wciąż się broni, opowiedział o dramacie rozgrywającym się w Ukrainie.

Rodion Plaksa to ledwie 20-letni napastnik, który na co dzień występował w FK Mariupol. Piłkarz nie był podstawowym zawodnikiem, ale wciąż mógł liczyć na to, że jego kariera nabierze rozpędu. W momencie wybuchu wojny Plaksa przebywał w Maiupolu, który później stał się jednym z symboli tej wojny – Rosjanie kompletnie zniszczyli miasto i bardzo mocno utrudniają ewakuację cywilów z tego miejsca. Co ciekawe jednak, Mariupol, choć otoczony, wciąż się broni, a ostatnim bastionem ukraińskich sił jest teren zakładów Azowstal. Od 5 marca klub z tego miasta nie miał kontaktu z Rodionem Plaksą, więc obawiano się najgorszego. Teraz jednak ukazał się wywiad z 20-latkiem, w którym opowiedział on o tym, co spotkało go w trakcie wojny.

Cristiano Ronaldo zagra z Liverpoolem? Zawodnik podjął decyzję, klub o wszystkim poinformował

Młody piłkarz uniknął śmierci w zdewastowanym mieście. Teraz o wszystkim opowiedział

Wywiad z Plaksą ukazał się na portalu Football24.ua. Przekazał on, że udało mu się trafić do bezpieczniejszego miejsca, ale wciąż istnieje spore zagrożenie. – Teraz jestem w stosunkowo bezpiecznym miejscu - w Odessie. Ale uczucie strachu mnie nie opuszcza. Dźwięk syreny przypomina nam, że w każdej chwili nad głową może eksplodować samolot lub bomba. Tutaj wydaje się spokojniej, ale od czasu do czasu słyszę też wybuchy. Ponadto informacja, że w pobliżu na morzu czają się rosyjskie statki, nie pozwala na odpoczynek – mówi zawodnik FK Mariupol.

Jubileusz trenera Rakowa Częstochowa. Marek Papszun dostał specjalny prezent [WIDEO]

Okazało się, że w Mariupolu ukrywał się on razem ze swoją siostrą i jej ledwie 4-letnim synem. – Z okna widzieliśmy eksplozje, słyszeliśmy strzały. Kiedy zapytał, co się dzieje, wyjaśniliśmy mu, że "źli wujkowie strzelają". Małe dzieci na ulicy także wiedziały, że jest wojna – powiedział, dodając, że ich blok cudem ocalał przed bombardowaniami.

 – Myślę, że do końca życia nie będę mógł tego całkowicie zapomnieć. Wydarzenia w Mariupolu w Ukrainie są zbyt trudne do przetrawienia. Zwłaszcza, jeśli widzisz to wszystko na własne oczy – dodał 20-latek.

Sonda
Czy białoruski sport powinien być zbojkotowany tak jak rosyjski?
Najnowsze