Po serii awarii auta, podczas których sprawność fizyczna krakowianina wystawiona była na wielką próbę, zawodnik Citroen Racing dojechał do mety Rajdu Portugalii na dobrym 20. miejscu w klasyfikacji generalnej i 6. w swojej klasie WRC-2. Zwyciężył wielki faworyt z Francji, Sebastien Ogier na volkswagenie polo WRC. Do finiszu nie dotarł po awarii skrzyni biegów drugi Polak, Michał Kościuszko.
Polski kierowca citroena DS3 RRC przeżył po drodze do mety pasmo problemów z autem, które kosztowały go wiele sił i nerwów. Doszło do tego, że aby w ogóle ukończyć imprezę, musiał mocniej używać prawej, nie w pełni jeszcze sprawnej po wypadku ręki. Normalnie prawa dłoń Kubicy miała tylko spoczywać na kierownicy, a większość pracy, w tym zmianę biegów specjalną manetką, Robert wykonywałby lewą ręką. Z powodu awarii manetki Polak musiał jednak zmieniać przełożenia dźwignią po prawej stronie.
- Było trzy, cztery razy trudniej zmieniać biegi. Na bardzo ciasnych i bardzo wolnych partiach był to niezły test dla mojej ręki. Do tego nie mieliśmy hamulca ręcznego i w ciasnych nawrotach były problemy - opowiadał Kubica, któremu w sumie od czasu przejazdów odjęto 20 minut kar za nieukończenie odcinków. Zaliczył też bowiem awarię opony i mechanizmu różnicowego.
Pech nie opuszczał go zresztą do końca rajdu. Na ostatnim OS-ie wypuszczono go za wcześnie i musiał się zmagać nie tylko z trasą, ale i z... tumanami kurzu pozostawionymi przez poprzedniego startującego.
- To było wspaniałe doświadczenie, takiego dobrego tempa się nie spodziewałem, to była jedna z większych i trudniejszych przygód w karierze - skomentował Kubica.