Sama sytuacja - gdyby nie to, że była niebezpieczna - wyglądała komicznie: świadkowie opowiadali, że auto naszego kierowcy wypadło z zakrętu wprost na pole, na którym... pasły się krowy. Kubica miał przelecieć i dachować nad zwierzętami!
W citroenie DS3 RRC po niefortunnej przygodzie została mocno uszkodzona karoseria, szczególnie w przedniej i tylnej części. Kierowca i jego pilot byli za to w dobrej formie, gotowi do dalszej jazdy. Wczoraj po południu nie było jeszcze wiadomo, czy uda się do piątku odbudować auto. Były na to jednak tym większe szanse, że tzw. klatka samochodu (element, od którego zależy bezpieczeństwo - red.) wyglądała na nietkniętą.
Sam krakowianin zwracał już wcześniej uwagę, że nie zna odcinków specjalnych i nie ma żadnej przewagi nad przeciwnikami. - Kibice sądzą, że znam dobrze polskie trasy, ale nigdy nawet nie byłem w tej okolicy i nie mam wielkiego pojęcia o tych drogach - tłumaczył Kubica cytowany przez oficjalną stronę rajdowych mistrzostw Europy.