Polski resort dyplomacji poinformował, że nie ma ani jednego powodu, by odstąpić od wykluczenia Rosjan i Białorusinów z udziału w międzynarodowych zawodach i tym samym zmienić decyzję podjętą przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) ponad rok temu, bezpośrednio po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę – oświadczyło ministerstwo. W ocenie ministerstwa obawy specjalnych sprawozdawców ONZ, zwracających uwagę na ryzyko dyskryminacji rosyjskich i białoruskich sportowców ze względu na ich obywatelstwo, nie powinny być pretekstem do radykalnej zmiany wcześniejszego, dobrze uzasadnionego stanowiska MKOl w sprawie tych zawodników.
Sportowców wspiera Kreml i wojsko
– Pragniemy podkreślić, że decydujące znaczenie ma w tym przypadku nie narodowość sportowców, lecz fakt, że są oni sponsorowani/wspierani przez swoje rządy lub firmy powiązane z reżimem na Kremlu, kontynuującym agresywną wojnę przeciwko Ukrainie. Niektórzy zawodnicy są nawet bezpośrednio związani z rosyjskim wojskiem – uzasadnia MSZ.
– Uważamy za konieczne przypomnieć, że każdego dnia rosyjskie siły atakują cywilną infrastrukturę Ukrainy, w tym obiekty sportowe i zabijają Ukraińców, w tym sportowców. Miliony obywateli Ukrainy, również sportowcy i ich rodziny, zmuszono do opuszczenia swoich domów w obliczu rosyjskiej okupacji – czytamy w oświadczeniu.
Rosjanie sami sobie zrobią igrzyska. Pomogą im Chińczycy. Oto szczegóły
Rozwiązanie: zakończenie napastniczej wojny
– Chociaż MKOl nie podjął jeszcze żadnych ostatecznych decyzji, gorąco apelujemy o ponowne rozważenie swoich planów i powrót do pierwotnego stanowiska, popieranego przez społeczność międzynarodową – podkreślono.
– Przypominamy, że Rosja i Białoruś mogą skorzystać ze sposobu na przywrócenie swoich zawodników do międzynarodowej społeczności sportowej. Jest nim zakończenie napastniczej wojny rozpoczętej przez Rosję przy współudziale Białorusi oraz powrót do respektowania suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy w ramach jej granic uznanych przez społeczność międzynarodową – oznajmiło MSZ.