W ostatnim czasie w Libanie doszło do wydarzeń, które zostały nazwane "tygodniem gniewu". Libańczycy w bardzo zdecydowany sposób protestowali m.in. przeciw bankom, które ograniczyły im dostęp do oszczędności życiowych. Niszczono bankomaty i witryny bankowe. W zamieszkach, które miały miejsce w stolicy kraju, Bejrucie, rannych zostało 380 osób. Ze strony policji w ruch poszły takie środki jak gaz łzawiący, gumowe kule czy armatki wodne.
Nic więc dziwnego, że władze ligi libańskiej podjęły decyzję o przedwczesnym zakończeniu rozgrywek. Kraj musi bowiem uporać się z ogromnym kryzysem, w którym obecnie się znalazł. Piłkarskie emocje to jedna z ostatnich rzeczy, na których skupieni są obecnie Libańczycy. Aktualna sytuacja w żadnym stopniu nie gwarantuje bezpieczeństwa, a imprezy sportowe mogłyby stać się doskonałą okazją do manifestowania swoich poglądów i wywoływania kolejnych zamieszek.
Libańska Premier League składa się z dwunastu zespołów i opiewa na dwadzieścia dwie kolejki, w którym każdy gra z każdym u siebie oraz na wyjeździe. Mistrz kraju uzyskuje awans do Pucharu AFC, dwie najsłabsze ekipy spadają natomiast do niższej klasy rozgrywkowej.
Liga startuje we wrześniu i kończy się w kwietniu. Z powodu napiętej sytuacji w Libanie, w sezonie 2019/2020 udało się rozegrać tylko niepełne trzy kolejki, po czym teraz podjęto decyzję o definiywnym zakończeniu rozgrywek. Priorytetem pozostaje uporanie się z sytuacją wewnątrz państwa.