W miniony weekend AS Monaco grało na wyjeździe z Nimes. Kibice ekipy z Księstwa, którzy wybrali się na to spotkanie, mieli nadzieję na zwycięstwo i oddalenie się od strefy spadkowej. Tymczasem naszpikowana gwiazdami drużyna po raz kolejny zawiodła. Po porażce 0:1 widmo spadku zajrzało w oczy Monaco. Fani wyraźnie dali do zrozumienia, że nie akceptują takiej boiskowej postawy. Głośnymi krzykami wyrażali swoje oburzenie, a sytuacja z każdym momentem się zaogniała. W pewnej chwili z trybun pofrunęło na murawę kilka przedmiotów. Jeden z plastikowych kubków niemal trafił w głowę Kamila Glika.
Kamil Glik na szczęście zachował spokój i nie dał się sprowokować kibicom. Na nagraniu wideo widać, że było to trudne. Ze sprawą poradził sobie jeden z ochroniarzy, który poprosił zawodników o oddalenie się od trybuny. Ci skierowali się do szatni i atmosfera trochę się rozluźniła. Problem Monaco próbował zdiagnozować między innymi Ludovic Obraniak. Były reprezentant Polski na telewizyjnej antenie stwierdził, że to właściciele zniszczyli zasłużony klub. - Nie ma ognia, nie pali się, czyli wszystko jest w porządku. W rzeczywistości Monaco jest jednak w poważnym niebezpieczeństwie. Nie chodzi nawet o poziom ich gry, ale politykę sportową. Zbierają plony tego, co robili przez ostatnie lata. Zniszczyli dynamikę rozwoju klubu przez handel i ekonomię - stwierdził.
Na dwie kolejki przed końcem sezonu 2018/19 AS Monaco zajmuje 17. miejsce w tabeli. Ma tyle samo punktów, co znajdujące się lokatę za nim Caen. Drużyna z 18. pozycji zagra w barażu o utrzymanie. Nad kolejnym Dijon ekipa z Księstwa ma zaledwie 2 "oczka" zapasu. O ligowy byt będzie się więc prawdopodobnie martwiła do ostatniej chwili.