Był 1 października 2005 roku, gdy Jędrzejczak podróżowała wraz ze swoim bratem. W pewnym momencie wyprzedzała inne samochody i aby uniknąć kolizji z nadjeżdżającym autem z naprzeciwka zjechała gwałtownie do rowu obok ulicy. Wypadek był tak mocny, że Szymon nie przeżył, zaś pływaczka doznała poważnej kontuzji kręgosłupa. Dodatkowo doszło ogromne obciążenie mentalne, z którym musiała zmagać się jeszcze długo po tragicznych chwilach.
W wywiadzie udzielonym portalowi SportoweFakty.wp.pl Jędrzejczak wyznała: - Odnosiłam sukcesy, zdobywałam medale i nagle dostałam cios. Nawet podczas pogrzebu mojego brata, gdzie z powodu uszkodzonego kręgosłupa dotarłam na wózku, ktoś powiedział: "Marnują na nią karetkę". A my sami za nią zapłaciliśmy. Nie chodzę na pogrzeby osób, których nie znam. Było to dla mnie niezrozumiałe.
Jędrzejczak w tym samym wywiadzie dodała także: - Kolejnym trudnym momentem było samo wyjście na zewnątrz. Bałam się, że będę oceniana. Prawda jest jednak taka, że ludzi wylewających na mnie w internecie pomyje była garstka. Dostrzegłam to po latach. Ci, którzy spotykali mnie osobiście, gratulowali kariery oraz sukcesów i mówili, że byli ze mną także w tych złych chwilach. Współczuli, nie hejtowali.
Pływaczka po tragicznym wypadku wznowiła swą karierę wiosną 2006 roku i kontynuowała ją jeszcze przez 8 lat odnosząc różne sukcesy.