Śliwka przez cały turniej był jednym z najważniejszych graczy ekipy trenera Nikoli Grbicia. Bije od niego pewność, jest kapitalnie ułożony technicznie, umie zaskoczyć rywala niekonwencjonalnymi zagraniami, które doprowadzają ich do szału. Sprawia kłopoty zmienną i nieprzewidywalną zagrywką, która nie jest mocna, ale kąśliwa i trudna do przyjęcia, W trakcie imprezy Grbić opowiadał dziennikarzom, że ze statystyk kadry wynika, iż to właśnie po serwisach Olka Polska odnosi wymiernie największe korzyści.
Huber wyjaśnia swoje zachowanie po półfinale ME. „Szukałem zaczepki z sędzią”
Koniec klątwy
Polacy pokonali w półfinale Słowenię 3:1, kończąc definitywnie temat „klątwy” (cztery z rzędu porażki z tym zespołem w ME).
– Wychodzimy na boisko i walczymy o zwycięstwo, nie przejmujemy się sloganami – skomentował Śliwka. – Jesteśmy spokojni, bo wiemy, że stać nas na wiele. Absolutnie nie świętujemy i nie otwieramy szampanów, bo jeszcze jeden mecz przed nami, który będzie najtrudniejszym ze wszystkich. Potrzebujemy zebrać wszystkie siły jakie mamy – mentalne i fizyczne – aby go dobrze zagrać. Naszym celem tutaj nie było tylko wejść do finału – tylko chcemy wygrać każdy mecz, który gramy – dodaje i podkreśla długą ławkę reprezentacji Polski.
– Mamy tak wielu zawodników, że mogliśmy rotować składem – przypomina. – Ja czuję się dobrze fizycznie mimo że jestem bardzo zmęczony tuż po meczu, ale to normalne, bo doszło do tego dużo też zmęczenia emocjonalnego. Tracimy też tutaj dużo wody, bo jest gorąco, ale to są normalne rzeczy. Mieliśmy dzień na regenerację i świetnie, że europejska federacja zmieniła troszkę format turnieju, że jest chociaż jeden dzień przerwy między półfinałami a finałem. Przeciwko Włochom na pewno ważne będą nasza cierpliwość, dobra gra i trzymanie się razem – kwituje Śliwka.