Bednorz zagrał tylko dwa sety, jak wszyscy zawodnicy pierwszej szóstki, i w takiej formie może doprowadzić Zaksę do trzeciego z rzędu triumfu w Lidze Mistrzów (tylko dwa zespoły zdołały do tej pory tego dokonać), ale 20 maja w wielkim finale naprzeciwko Zaksy stanie Jastrzębski Węgiel – i z tego cieszą się polscy kibice najbardziej. To kolejna historyczna chwila dla polskiej siatkówki. Nasz zespół znowu wygra Ligę Mistrzów, po raz trzeci z rzędu złoto powędruje nad Wisłę, pytanie tylko, kto wzniesie ręce do góry po finałowej konfrontacji.
Bartosz Bednorz grał przeciwko Perugii tak świetnie jak podczas dwóch sezonów spędzonych we włoskiej lidze w barwach Modeny – wtedy widać było, że czuje się w Italii i przeciwko tamtejszym ekipom kapitalnie. „Bedni” przyznał po meczu, że pomagał kolegom przygotować się na atmosferę, którą dobrze znał z czasów gry w Serie A.
Zaksa Kędzierzyn Koźle pokonała Perugię, piekło zamarzło
Bednorz: Nie słyszeliśmy się, porozumiewaliśmy się gestami
– Od samego początku mówiłem chłopakom jaka tutaj będzie atmosfera – opowiadał Bednorz w wywiadzie dla Polsatu Sport. – Dobrze ją znałem, wiedziałem, że będzie ciężko. Faktycznie było tak głośno, że nie słyszeliśmy się w ogóle. Trzeba było trzymać koncentrację, komunikując się gestami. Zagraliśmy kapitalne spotkanie na ciężkim terenie, ale byliśmy bardzo dobrze przygotowani mentalnie, taktycznie i fizycznie. Wszystko złożyło się na to, że awansowaliśmy. Teraz mamy polski finał Ligi Mistrzów, akurat wtedy, gdy wróciłem do Polski i tak się złożyło, że czeka mnie taka przyjemność – cieszy się podpora Zaksy.