Polaków czekają w ten weekend dwa starcia z mistrzami świata, w kolejnym przeniosą się do Portoryko, a trzytygodniową turę wyjazdową zakończą rewanżowymi spotkaniami z USA.
Nasi siatkarze zaczęli rozgrywki grupowe od wygranej i porażki z Amerykanami w Łodzi. Jak na zespół mocno przebudowany przez nowego trenera, wypadli i tak zupełnie przyzwoicie.
- Za mecze z Amerykanami zasługujemy na pochwałę, bo nikt się nie spodziewał zwycięstwa - uważa przyjmujący reprezentacji Polski Bartosz Kurek (23 l.). - Przed nami prawie cała faza grupowa i finały Ligi Światowej. Będzie wiele okazji do sprawdzenia się i pokazania umiejętności. Nie kalkulujemy, ile wygranych by nas zadowoliło w sześciu wyjazdowych meczach - przekonuje Kurek, który podkreśla, że atmosfera podczas wypadu do obu Ameryk będzie kluczowa dla przyszłości drużyny.
- Wyjazd będzie bardzo pożyteczny dla kadry, bo spędzimy razem trzy tygodnie, praktycznie 24 godziny na dobę - mówi Kurek. - To zawsze konsoliduje grupę i ją tworzy albo... rozbija. To ważny dla nas moment sezonu. Zobaczymy, jak to przetrwamy.
Patrz też: Siatkówka. Zaksa będzie trójkolorowa
Polska od 9 lat nie pokonała Brazylii w meczu o punkty. W ubiegłym roku w Gdańsku udało nam się wygrać z Canarinhos 3:2 w spotkaniu towarzyskim. Potem jednak był zimny prysznic podczas mistrzostw świata we Włoszech.
- Nie oszukujmy się, w Rio będzie bardzo trudno o dobry wynik - uprzedza Kurek. - Ostatnio co prawda wygraliśmy z Brazylijczykami, ale w zupełnie innym składzie. Nikt na świecie nie zna sposobu na Brazylię, ja też go nie mam, ale pojedziemy tam powalczyć.