Wybór atakującego zawsze sprawiał Grbiciowi najwięcej problemów, a ich szczyt nastąpił, gdy tuż przed igrzyskami w Paryżu selekcjoner musiał maksymalnie kombinować z selekcją. Jego dotychczasowy pewniak w roli zmiennika Kurka, Łukasz Kaczmarek, nie wracał długo do formy, a mimo to znalazł się w olimpijskiej dwunastce, wsparty na wszelki wypadek rezerwowym Bartłomiejem Bołądziem. Ten ostatni ostatecznie pojawił się w kilku meczach i serbski trener sięgał po niego nawet kosztem Kaczmarka. To dowodziło, jaka była właściwa hierarchia na pozycji atakującego.
Kurek bryluje w PlusLidze, Kaczmarek słabszy
W tym roku, gdy Kaczmarek także nie jest najlepszym polskim prawoskrzydłowym w rozgrywkach ligowych, Grbicia czekają kolejne dylematy. Najlepiej w PlusLidze wygląda Kurek, szczególnie od początku 2025 roku, gdy wszedł na poziom, jakiego po nim wszyscy oczekują. Ma najwyższą skuteczność w ataku spośród potencjalnych reprezentantów Polski. Niezmiennie wysoka forma blisko 37-letniego już Bartka budzi olbrzymi szacunek, ale z drugiej rodzi pytania o jakość zaplecza.
Historyczny wyczyn polskiej siatkówki klubowej. To się stało już piąty raz z rzędu!
– To bardzo dobrze świadczy przede wszystkim o Kurku, nie patrzę w ogóle na jego PESEL – analizuje dla „SE” Jakub Bednaruk, trener i komentator siatkówki. – Miał w styczniu i lutym kapitalną serię kosmicznych meczów. Nie martwię się o Bartka, są przecież za nim Bołądź, Butryn, Kaczmarek, Filipiak, czy Nasewicz, którego trzeba w końcu sprawdzić w pierwszej kadrze. Grbić powoła szeroki skład, czyli absolutnie wszystkich. Pewnie przy jednym nazwisku znowu będziemy dyskutować, ale na razie niespecjalnie mnie ruszają te powołania – przekonuje Bednaruk.
Kto z kim w play-off PlusLigi? Na pewno megahit: Wilfredo Leon kontra Bartosz Kurek!

i
Zwraca za to uwagę, że kibice i komentatorzy w Polsce mocno żyją kwestiami personalnymi. Być może nawet za mocno, biorąc pod uwagę siłę tej dyscypliny w naszym kraju.
Wielkie grzmoty w PlusLidze siatkarzy! Oto pary ćwierćfinałowe, będą elektryzujące pojedynki
Stwarzamy sobie sztuczne problemy i ludzie z zagranicy, z którymi rozmawiam o naszej siatkówce, śmieją się, że zaczynamy się przejmować głupotami, małymi rzeczami – wskazuje Bednaruk. – Mamy iluś zawodników na daną pozycję i martwimy się, co się wydarzy. Tymczasem uważam, że jako polska siatkówka nie mamy żadnego zmartwienia do igrzysk w Los Angeles. Nic wielkiego się nie wydarzy, nie musimy diametralnie odmładzać kadry i robić rewolucji. Później się będziemy zastanawiać. Nasza siatkówka się rozwija. Nie będziemy złotym medalistą każdej imprezy, ale z każdej będziemy przywozić krążki. Trzeba utrzymać to, co jest, wymagać, nie w formie pompowania balonika, ale na zasadzie realnej oceny potencjału.