Kiedy miał już wsiadać do samolotu do Kraju Kwitnącej Wiśni, postanowił odrzucić japońską propozycję i zostać w Polsce. Tłumaczył, że jest wypalony.
Do dziś tak naprawdę nie wiadomo, co spowodowało woltę. Siatkarz tłumaczył się wyczerpaniem mentalnym i brakiem chęci do gry. Tyle że bardzo szybko znalazł się w nowym klubie - Skrze Bełchatów - wznowił treningi i wkrótce pojawił się na parkiecie.
- Doszedłem do takiego momentu, w którym stwierdziłem, że zdrowie i wizja długoletniej kariery są ważniejsze niż nawet największy kontrakt - oświadczył, gdy rezygnował z gry dla Hiroszima Thunders.
Na całym zamieszaniu stracił finansowo, i to znacznie. W Resovii, w której występował w poprzednim sezonie, zarobił 300 tys. euro za sezon. W Hiroszimie miał dostać dwa razy tyle! Ostatecznie wylądował w Bełchatowie, gdzie nie mógł liczyć na kokosy (budżet był już zamknięty), a jedynie na góra 15 tys. euro miesięcznie.