Były kapitan kadry uderza w Heynena. „Brak formy i pewności siebie”

– Za siatkarzami trzy mecze i zgodnie z planem trzy zwycięstwa w mistrzostwach Europy, ale mimo wszystko pozostaje sporo znaków zapytania, skoro mistrzowie świata potrafią tracić sety ze słabeuszami?

– To taki turniej, który dostarcza wiele emocji, nie ze względu na poziom, lecz na niektóre wyniki. Chodzi o kilka spotkań, w których ci teoretycznie słabsi napędzają stracha faworytom. Mistrzostwa są dziwne, bo rozgrywane zaraz po igrzyskach olimpijskich. Ich uczestnicy mają inną formę i prezentują inną dyspozycję. W naszym przypadku jest jeszcze inaczej, bo musimy zmazać plamę z Tokio. Presja na chłopakach jest spora, bo powinni zajść daleko i walczyć o medal, najlepiej złoty. Patrząc jednak na to, co pokazują do tej pory, to, niestety, do formy im bardzo daleko. Dziwię się, bo nie widać jej ani teraz, ani wcześniej na igrzyskach olimpijskich. Musimy wierzyć w pracę Vitala Heynena, który w 2018 roku w mistrzostwach świata pokazał, że potrafi wywalczyć wielki sukces, mimo słabego początku zawodów. Jestem pełen nadziei, ale i obaw.

Heynen dostał telefon przed meczem. „Ze wszystkimi możesz przegrać, tylko nie z nimi”

– W czym tkwi największy problem Biało-Czerwonych?

– Brakuje ciężkiego treningu i grania pod presją. W Rimini w Lidze Narodów rotowaliśmy, szukaliśmy składu, potem był Memoriał Wagnera i igrzyska, na których, kiedy przyszło ciśnienie w meczu z Francją, to go nie wytrzymaliśmy. W mistrzostwach Europy mecz z Serbami był dobry, gra się ułożyła, była chemia. Dzień później zagraliśmy zupełnie inaczej. Trochę się temu dziwię.

Trudniejsza droga siatkarzy do złota ME 2021? „Kalkulacje można wyrzucić do kosza”

– Z Grekami Heynen wprowadził rezerwowych, ale potem, gdy przestało iść, zaczął gwałtownie mieszać i sięgać po „strażaków”.

– Wyszedł brak formy i pewności. Bo nawet Vital nie był pewny swego, robiąc zmiany w meczu z Grecją. Gdy spojrzeć na statystyki, Łukasz Kaczmarek grał dobre spotkanie, ale nagle został zmieniony przez Bartka Kurka, który „jechał” na minusie. To też pokazuje, że Heynen nie ma jasności umysłu przy podejmowaniu niektórych decyzji. Problem nie leżał w grze Kaczmarka i Grzegorza Łomacza.

– Rezerwowi dostali za mało okazji do gry?

– Gdy się patrzy na grupę C, z którą się łączymy w fazie pucharowej, to tam nadal nic nie wiadomo. Żeby nie skończyło się tak jak na igrzyskach, że lepiej wyjść z drugiego miejsca niż z pierwszego... Ja bym wolał dać szanse rezerwowym, do końca. W trzecim secie z Grecją weszli podstawowi zawodnicy, przegraliśmy. Czwartego zacząłbym szóstką, którą rozpocząłem mecz. Po to, by gracze mogli się zrehabilitować i pokazać. Bo tak naprawdę nie wiemy, w jakiej oni są formie. Poza tym większość chłopaków z pierwszego zespołu rano w dniu meczu była na siłowni, nie ćwiczyli w hali. To też jakaś niespójność i brak jasności, co do podejmowanych decyzji. Mogło być z tego wszystkiego więcej szkody niż pożytku. Mam nadzieję, że żadne kontuzje z tego nie wynikną.

Aleksander Śliwka jest mistrzem świata. Jego brat Piotr też! „Lepszy we wszystkim”

– Brak stabilności, niepewność co do dyspozycji. To tak sobie wróży na dalszą część turnieju...

– Jest duża obawa o wynik, tylko tak interpretuję zachowanie Heynena. To nie wszystko, bo widać także brak konsekwencji, z której wcześniej słynął. Stąd jego niepewność i takie, a nie inne zachowanie. Gdyby było inaczej, nie robiłby takich zmian i drastycznych ruchów kadrowych. A co ma w głowie Vital, wie tylko on.