To jak na razie najgłośniejszy transfer polskiego siatkarza w PlusLidze. "Konar" został skuszony przez Jastrzębie solidnym kontraktem. W Turcji mógł zarobić nawet ponad 350 tys. euro za sezon, ale okazuje się, że polski klub może rywalizować pod tym względem z - wydawało się - bogatszą ligą.
- Do Jastrzębia przekonała mnie wizja zespołu bijącego się o najwyższe cele w Polsce i wysokość kontraktu - wprost mówi Konarski. - Już rok temu nie ukrywałem, że nie mam 24 lat i argument finansowy jest dla mnie bardzo ważny. Klub spełnił wszystkie moje oczekiwania pod tym względem, w zasadzie każdą zachciankę, tak że trudno mi było odmówić. Mogę powiedzieć, że kwoty są zbliżone do tych w Turcji. Szczerze mówiąc, nie przypuszczałem, że wrócę grać do Polski.
Turcji nie będzie miło wspominał, i to nie tylko ze względu na dopiero szóste miejsce ekipy z Ankary w tamtejszej lidze.
- Długo by opowiadać. W tym klubie wydarzyło się chyba wszystko: kontuzje, odsunięcie zawodników od drużyny z woli prezesa, który nie bywał na meczach i nie zna się na siatkówce, odwołanie dyrektora sportowego, który jako jedyny wiedział, o co chodzi w tym sporcie, trener trzy razy w trakcie sezonu zgłaszający chęć rezygnacji z pracy... Takiego czegoś jeszcze w siatkówce nie widziałem - przyznaje "Konar".
WYNIKI NA ŻYWO - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin