Bartosz i Anna Kurkowie nie są jedynymi sportowcami, którzy mierzą się z powodzią. O swoim dramacie nie tak dawno opowiadała Maja Włoszczowska, której firma została zniszczona.
- Musieliśmy zamknąć sklep i szwalnię, bo wszyscy pracownicy w tej chwili ratują naszą fabrykę. Przestój w produkcji będzie gigantyczny, ale teraz kluczowe jest to, by uratować sprzęt. Rocznie produkujemy kilkaset tysięcy strojów sportowych. Mamy klientów w Polsce, ale przede wszystkim za granicą. Rozpoczynamy walkę o to, by firma mogła funkcjonować w przyszłości - opowiadała Włoszczowska w rozmowie z "WP. SportoweFakty".