Sebastian Świderski przez wiele lat był liderem reprezentacji Polski. Wystąpił w ponad trzystu spotkaniach i jego najcenniejszą zdobyczą jest srebrny medal na mistrzostwach świata w 2006 roku. Zdecydowanie więcej medali zdobywał w siatkówce klubowej. Zdecydowana część jego kariery związana była z zespołem z Kędzierzyna-Koźla. Świderski również po zakończeniu pięknej siatkarskiej przygody postanowił związać się z drużyną Zaksy i był najpierw trener, następnie dyrektorem sportowym, aż doszedł do funkcji prezesa klubu.
Wilfredo Leon dostał pytanie wprost o walki w MMA. Zawahał się przy odpowiedzi
Świderski opowiedział o śmiertelnym zagrożeniu
Okazuje się, że funkcja sternika klubu kosztowała go wiele zdrowia. W rozmowie z portalem WP SportoweFakty zdradził, że w pewnym momencie otarł się o śmierć. - Ścieżka od dyrektora sportowego przez dyrektora zarządzającego do prezesa klubu jest właściwa. Choć, w moim przypadku, opłacona... zawałem żylnym płuc - powiedział obecny prezes PZPS. Gdyby nie szybka reakcja samego Świderskiego i lekarzy, siatkarz mógłby nawet umrzeć.
- Było na tyle poważnie, że gdybym nie zgłosił się do szpitala, wszystko mogłoby się skończyć jak w przypadku Kamili Skolimowskiej. Wystarczyło zasłabnąć i mogliby mnie już nie odratować. Wielkie podziękowania dla medyków ze szpitala w Koźlu, bo po moim telefonie szybko dostałem informację, że mam nie czekać na erkę tylko od razu przyjeżdżać. Wszystko miało być przygotowane i rzeczywiście tak było. Trafiłem we właściwe ręce - opowiedział legendarny siatkarz.