Pierwsza runda ME rozgrywana w Macedonii jest tylko rozgrzewką Biało-Czerwonych przed fazą pucharową turnieju we Włoszech, dokąd nasza ekipa przeniesie się w czwartek. Trener kadry odrobił szybko lekcję i doskonale wiedział już przed wyjazdem na imprezę, na których przeciwników możemy wpaść w decydującym etapie zmagań – o ile oczywiście nie zdarzą się większe niespodzianki. Grbić błyskawicznie przeanalizował drabinkę jeszcze przed pierwszym meczem w ME. Stosunkowo łatwo zresztą było ułożyć te klocki w turnieju, w którym bierze udział tak wiele drużyn z niższej półki.
W jednym Grbić się pomylił
– Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i wygramy grupę, to wpadniemy w 1/8 finału na Niemcy, a trzy ostanie mecze przeciwko temu przeciwnikowi kończyły się tie-breakami – zakładał Serb przed zawodami, chociaż przebieg mistrzostw pokazał, że się mylił. Bowiem zwycięstwo w grupie C będzie oznaczać dla Polski grę z czwartym zespołem grupy A w 1/8 finału w Bari (9 lub 10 września). A już wiadomo, że tą drużyną będzie Belgia – czyli kolejny rywal z niższej europejskiej półki.
Co dalej? – W ćwierćfinale będzie Serbia, która ostatnio zbiła nas 3:0 w Lidze Narodów – przypominał szkoleniowiec. – Teraz będą wzmocnieni kilkoma graczami. Po ewentualnym pokonaniu Serbii wpadniemy na Słowenię w półfinale, a na koniec czekają Francja lub Włochy – przewidywał serbski opiekun drużyny narodowej.
Potencjalny półfinał Polska – Słowenia to byłaby powtórka z tego samego etapu imprezy w 2019 i 2021 r. (wtedy ulegliśmy), przy czym ten rywal to prawdziwa zmora Biało-Czerwonych w ME. Eliminował nas z walki o najwyższe miejsca EuroVolleya cztery razy z rzędu od 2015 do 2021 r.
Kto zdobędzie srebro? Bo złoto zarezerwowane
Grbić tonuje nastroje i oczekiwania wobec triumfatorów Ligi Narodów 2023. – Kiedy wygrywa się dużą imprezę w danym sezonie, to w kontekście mistrzostw Europy od razu pada stwierdzenie: To kto zdobędzie srebro? Bo nas uważa się już za pewniaków do tytułu. A to bardzo niebezpieczne – podkreśla trener kadry.
– My możemy przecież odpaść wcześniej i mówię to nie dlatego, bym miał obniżać naszą wartość, ale z tego powodu, że przeciwnicy wzniosą się na wyżyny, by nas pokonać. Wiedzą, że w innym razie nie są w stanie wygrać. A bez względu na wynik, i tak będą w komfortowej sytuacji: albo podbudują się triumfem, albo wspomną jak fajnie było walczyć z wicemistrzami świata. Na takie podejście siatkarzy po drugiej stronie musimy być przygotowani mentalnie. Taki turniej jest trudny właśnie między innymi z tego powodu – uprzedza Grbić.