- Cieszę się, że... w ogóle gram, bo jeszcze miesiąc temu trener odesłał mnie na boczny tor, kiedy stało się jasne, że odchodzę do Vive - mówi Tkaczyk. - W sześciu meczach nie pojawiłem się na boisku nawet przez minutę. Wszystko zmieniło się od spotkania z Vive w Lidze Mistrzów, w którym zdobyłem 6 goli i pokazałem, że drużyna do końca może na mnie liczyć.
"Super Express": - Trener Gudmundsson wyjaśnił powody odstawienia pana od pierwszego składu?
- Tak, stwierdził, że chciał sprawdzić zawodników, na których będzie mógł liczyć w przyszłym sezonie. Myślę, że gdybym słabo zaprezentował się przeciwko Vive, to wciąż oglądałbym kolegów z ławki. A tak nie miał wyjścia, znów musiał na mnie postawić.
Przeczytaj koniecznie: Ile zarabia Karol Bielecki i Grzegorz Tkaczyk? 300 tysięcy euro
- Zaskoczyliście wszystkich, wygrywając z mistrzami Niemiec w ich hali. Dzięki temu zrównaliście się z Kiel punktami i macie szansę na wicemistrzostwo kraju.
- To dla mnie niezwykle cenne zwycięstwo. Przez 9 lat gry w Bundeslidze dopiero drugi raz miałem okazję cieszyć się z pokonania THW Kiel na ich terenie. Kilonia wyprzedza nas lepszym bilansem bramek i chyba tak zostanie, bo ma korzystniejszy układ gier do końca sezonu. Ale trzecie miejsce, które daje nam bezpośredni awans do Ligi Mistrzów, też jest sukcesem.
- Koledzy z drużyny nie namawiają pana do zmiany decyzji i pozostania w Mannheim?
- Nie mają nic do powiedzenia, kontrakt został już podpisany, decyzja podjęta. Wracam do Polski w czerwcu! Po tylu latach za granicą mam już dość Bundesligi, tęsknię za krajem. W Rhein-Neckar Loewen teraz żałują, bo tracą dwóch niezłych zawodników. Przecież ze mną do Vive przechodzi też Sławek Szmal, prawdziwa ostoja drużyny.
- W obecnej formie znów może się pan stać liderem reprezentacji
- Przez blisko dwa lata męczyłem się z kontuzjami. Teraz ze zdrowiem jest już w porządku i trener Wenta może być pewien, że w kadrze zawsze dam z siebie wszystko.