Już na samym początku sezonu klubowego fani piłki siatkowej byli świadkami wielkiego wydarzenia, jakim jest Superpuchar Polski, w którym spotkały się najlepsze zespoły z poprzedniego sezonu. Ponadto ZAKSA Kędzierzyn-Koźle rywalizowała z Jastrzębskim Węglem w finale Ligi Mistrzów. Wówczas lepsi okazali się podopieczni Tuomasa Sammelvuo, którzy po morderczym pięciosetowym boju trzeci raz z rzędu mogli triumfować w tych prestiżowych rozgrywkach.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle na kolanach! Fantastyczny mecz w wykonaniu Jastrzębskiego Węgla
W ramach Superpucharu Polski obie ekipy rywalizowały w mecce polskiej siatkówki, czyli w katowickim Spodku. W pierwszej partii bez dwóch zdań lepsza była drużyna z Tomaszem Fornalem w składzie, która ostatecznie pokonała przeciwników 25:20. W drugim secie widać było, że zespół Kędzierzyna otrząsnął się, po tak szybko przegranej partii i pojedynek obu drużyn zaczął być bardzo wyrównany. Ostatecznie to podopieczni Marcelo Mendeza triumfowali i wyszli na prowadzenie 2:0.
Trzecia partia była zwieńczeniem świetnej dyspozycji Jastrzębskiego Węgla. Drużyna ZAKSY Kędzierzyn-Koźle nie była w stanie przeciwstawić się ekipie z Norbertem Huberem w składzie. "Pomarańczowi" od razu wywalczyli kilku punktową przewagę, którą powiększali z każdą akcją. Na tablicy wyników w pewnym momencie było aż 19:13. Doświadczeni siatkarze pod wodzą Sammelvuo próbowali odwrócić wynik spotkania, co im się udało, ponieważ wyszli na prowadzenie i ostatecznie wytargali zwycięstwo w tej partii 31:29.
Czwarta odsłona rozpoczęła się po myśli ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, która od razu wyszła na kilku punktowe prowadzenie. Triumfator Ligi Mistrzów, mocno podbudował się zwycięstwem w poprzednim secie i pewnie zmierzał po wyrównanie w całym meczu. Ta sztuka się udała, ponieważ set zakończył się wynikiem 25:19.
Po pierwszych dwóch setach nikt się nie spodziewał, że o rozstrzygnięciu tego spotkania będzie decydował tie-break. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zaliczyła fantastyczny powrót. Piąta partia tego szalonego meczu była bardzo wyrównana, ale to ostatecznie górą okazał się zespół Tuomasa Sammelvuo.