32-letnia siatkarka niedawno zdobyła mistrzostwo Polski z Chemikiem Police i w ostatnich tygodniach rozgrywek ligowych też imponowała na parkiecie, nie oglądając się na finansowe kłopoty niewypłacalnego klubu. Tyle że w drużynie narodowej nie oglądaliśmy jej od 2020 roku! Debiutowała w kadrze seniorek za kadencji trenera Piotra Makowskiego w 2014 r., jeszcze pod panieńskim nazwiskiem Kurnikowska. Ostatnią mistrzowską imprezą Natalii były ME 2019, w których Polki doszły aż do półfinału, ale ostatecznie zajęły czwarte miejsce. Wystąpiła jeszcze w kwalifikacjach olimpijskich na początku 2020 r. Potem nie było jej w drużynie narodowej. W sezonie 2021/22 miała urlop macierzyński.
Prawie 5 lat nie było jej w kadrze
Jej powrót do reprezentacji Polski po pięciu latach jest nadzwyczaj udany. Od początku znalazła wspólny język z koleżankami. Choć kilka partnerek-kadrowiczek zna z gry w klubie z Polic, to jednak reprezentacyjne granie u innego trenera to zawsze nowe wyzwanie.
Polska – Holandia relacja i wynik. Polki pewnie ograły Holandię! Kolejne wysokie zwycięstwo
– Myślę, że nad zgraniem jeszcze możemy popracować, ale z kilkoma dziewczynami znamy się z Chemika, to dodatkowy plus. Na tym poziomie każda prezentuje superpoziom, nie ma co narzekać na zrozumienie na parkiecie, to przychodzi szybko – tłumaczy Natalia Mędrzyk „Super Expressowi”.
Mędrzyk chwali sobie niezwykle współpracę ze Stefano Lavarinim, choć przecież poznała go niedawno, pracują dopiero od kilku tygodni. Włoch od razu postanowił skrócić dystans i złożył swojej nowej podopiecznej trochę zaskakującą propozycję.
Lavarini sam mi nadał ksywkę „Mama”
– Sam nadał mi ksywkę „Mama” i postanowił tak do mnie mówić – wyjaśnia „SE” Natalia. – Oczywiście, najpierw spytał czy nie mam z tym problemu, odparłam, że spokojnie może mnie tak nazywać. To miły akcent mojego powrotu do kadry. Co do kontaktu z trenerem Lavarinim, to odbieram go bardzo pozytywnie. Zaskoczył mnie tym, że lubi żartować. Jeśli chodzi o jego pracę z zespołem, to dokładnie czegoś takiego się spodziewałam. To mnie w żaden sposób nie zaskoczyło. Na tym poziomie zawodowstwa szkoleniowiec doskonale zna swój fach i widać to po wynikach kadry – podkreśla Mędrzyk
Doświadczona zawodniczka dostała początkowo rolę ważnej zmienniczki, ale gdy w turnieju Ligi Narodów zabrakło z powodów zdrowotnych Olivii Różański, włoski selekcjoner postawił na nią w wyjściowym zestawieniu.
A „Mama” nie zawodzi i gra tak, jakby z kadrą pożegnała się 5 dni, a nie 5 lat temu. W rozegranych w Antalyi meczach z Włoszkami, Francuzkami i Holenderkami, w których Polki nie straciły nawet seta, zdobyła odpowiednio 11, 9 i 12 punktów.
– Jak to robię? Nie wiem, chyba po prostu wychodzą lata doświadczenia i grania w siatkówkę – tłumaczy Mędrzyk. – One mi pozwalają na spokojną ocenę sytuacji. Poza tym jestem psychicznie na to gotowa, więc nie stwarza mi to niepotrzebnego dodatkowego stresu. Wiadomo, pewien dreszczyk emocji jest, ale nie aż tak wielki – zapewnia ze spokojem.