Zaksa pokonała w finale Onico w trzech meczach i choć pierwszy miał kontrowersyjne zakończenie (błąd sędziego zmieniający wynik na korzyść kędzierzynian – red.), to potem przewaga faworytów nie podlegała dyskusji. – Finał to była gra nerwów, zresztą po obu stronach. My pokazaliśmy, że mamy wartościową całą drużynę. Na ten złoty medal nie zasłużyła pierwsza szóstka, czy siedmiu, ośmiu zawodników, ale cała czternastka – podkreśla w rozmowie z „Super Expressem” Łukasz Kaczmarek (24 l.), atakujący Zaksy i reprezentacji Polski. – Zespołowość to była nasza główna przewaga nad Onico. Takie wyczyny jak odrobienie strat z 11:17 w trzecim secie trzeciego meczu cechują drużyny, w których wszyscy wiedzą, że za plecami kolega gotów jest pomóc, a zmiennik wejść i zrobić dobrą robotę. Jesteśmy ze sobą nie tylko w dobrych, ale i w złych chwilach – dodaje bombardier Zaksy, który już w pierwszym roku w tym klubie zdobył na krajowym podwórku wszystko, co się dało.
– Ten sezon jest dla mnie wymarzony, ledwo przyszedłem do Zaksy, a kończę z dubletem: Pucharem Polski i złotym medalem PlusLigi. Lepiej nie mogło być, to wszystko jest dla mnie trochę jak sen, brałbym to w ciemno przed sezonem – przyznaje Kaczmarek. – W finale było tyle emocji, że nawet się nie zastanawiałem, czy zdobycie przez nas tytułu jest zagrożone. Cieszymy się, że zakończyliśmy w trzech meczach i że... sędziowie nam pomogli – śmieje się, nawiązując do sytuacji z pierwszego meczu.
Szybki koniec rywalizacji finałowej przyda się kadrowiczom do podreperowania organizmów przed wielomiesięcznym wyzwaniem reprezentacyjnym. Kaczmarek nie ukrywa, że nie jest w pełni zdrowia.
– Trochę bolą mnie plecy i bark, mam teraz na szczęście dwa tygodnie na poleczenie mikrourazów przed startem kadry. To był ciężki sezon, bo grałem praktycznie bez zmiany przez kontuzje moich zmienników. Ale od tego jestem, żeby grać, więc nie narzekam – zapewnia.
Łukasz Kaczmarek dla halowej siatkówki został odkryty... na piasku. Z powodzeniem uprawiał siatkówkę plażową, ma nawet na koncie mistrzostwo świata i Europy w juniorskich kategoriach. Jego kariera halowa ruszyła na dobre w 2015 roku, gdy z niższej ligi trafił do ekstraklasy. Przez 3 lata w Cuprum Lubin stał się jednym z najlepszych polskich atakujących (po drodze zmienił pozycję z przyjęcia). Zadebiutował w reprezentacji w 2017 r. O wyjazd na ME 2017 walczył z Maciejem Muzajem i tę rywalizację – podobnie jak w finale ligi 2019 – wygrał.