Sadurek w październiku będzie obchodzić 36. urodziny. Nie jest to jeszcze wiek, w którym nie da się prezentować wysokiego poziomu w profesjonalnej drużynie, podstawowe pytanie brzmi, czy byłej zawodnicze klubów z Bergamo, Baku, czy Muszyny po prostu będzie się jeszcze chciało. Właśnie nad tym najbardziej zastanawiała się, gdy usłyszała ofertę powrotu do siatkówki.
Znamy szczegóły "odmrażania" siatkówki: W kadrze izolacja i trening w 6-osobowych grupach
– Nie grałam od momentu, gdy w 2017 roku zakończyłam występy we Wrocławiu – powiedziała Sadurek, cytowana przez sport.tvp.pl. – Od tego czasu brałam udział w programie siatkarskim, który propagował sport wśród dzieci i tylko wtedy odbijałam piłkę. Niedawno dostałam propozycję z polskiego klubu, ale to trudna decyzja. Mam dziecko. Składowych jest dużo. Pierwsze o czym pomyślałam, to czy w ogóle chce mi się wracać. Fizycznie dałabym radę, bo całą karierę nie miała większych kontuzji. Przez kilka miesięcy musiałabym się jednak przygotować. Nie jest to łatwe – przyznała była reprezentantka Polski, nie określając jednoznacznie czy skłonna jest przyjąć ofertę.
Kontrowersyjny siatkarz Aleksiej Spiridonow szuka pracy. "Jak nie znajdę, pójdę na budowę”
Bez względu na to, czy wróci do akcji, czy nie, w związku z pandemią koronawirusa Sadurek spodziewa się, że polskie kluby siatkarskie czekają ekonomiczne kłopoty. – Jak wiadomo większość klubów nie zapłaci zawodniczkom pełnych kontraktów, co zostało ustalone za obopólną zgodą. Trzeba patrzeć na ruchy sponsorów. Wiemy już, że niektóre polskie kluby, jak np. Kalisz, decydują się postawić tylko i wyłącznie na polskie zawodniczki – powiedziała brązowa medalistka ME 2009.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj