Roeselare nie ma wielkich gwiazd, to przeciętny europejski ligowiec z długą historią występów w pucharach, który gra jedynie solidną siatkówkę, bez wielkich fajerwerków. W poprzednim sezonie LM z belgijską drużyną mierzyli się w grupie siatkarze Vervy Warszawa (dzisiaj Projekt) i dwukrotnie pokonali tego przeciwnika, tracąc tylko seta w dwóch konfrontacjach. W meczu z mistrzami Polski Roeselare nie było oczywiście faworytem. Potrafiło nawiązać walkę tylko w niektórych momentach spotkania. Belgowie mogli bazować jedynie na silnej zagrywce. Jeśli im weszła, stanowili pewne zagrożenie. Jeśli jednak przyjęcie w Jastrzębskim Węglu działało, a tak było praktycznie przez cały mecz, rozgrywający polskiego zespołu Ben Toniutti robił co chciał, rozdzielając piłki.
Jastrzębianie od razu zaznaczyli też dominację własnym silnym serwisem. Po rozrzuceniu nim rywala łatwiej im było ustawić blok. W pierwszym secie polska drużyna zaliczyła 5 „czap”, a Knack żadnej. W drugim było podobnie (4:1 na korzyść jastrzębian).
40. rocznica stanu wojennego. W PlusLidze pamiętali o zamordowanych górnikach
To było spokojne i pewne zwycięstwo faworyzowanej ekipy. Kolejne spotkanie LM jastrzębska drużyna rozegra już w nowym roku, w połowie stycznia na wyjeździe z niemieckim VfB Friedrichshafen.
Wcześniej tego samego dnia w Nowosybirsku rozgrywali spotkanie obrońcy tytułu w Lidze Mistrzów, siatkarze Zaksy Kędzierzyn. Wicemistrzowie Polki i aktualni liderzy PlusLigi pokonali Lokomotiw 3:1, odnosząc zwycięstwo potencjalnie niezwykle ważne dla układu tabeli grupy C.