30-letni Mohamed Al Hachdadi obecnie występuje w Rosji w Biełogorju Biełgorod i jest drugim najlepiej punktującym zawodnikiem Superligi. Biełgorod okupuje miejsce w środku tabeli ligowej, w 13 kolejkach odniósł 4 zwycięstwa. W poprzednim sezonie Marokańczyk reprezentował barwy Jastrzębskiego Węgla i zdobył z tym klubem mistrzostwo Polski. Potężnie zbudowany siatkarz o wzroście 200 cm był sportowym obieżyświatem. Przed przyjazdem do Polski występował w zespole mistrza Brazylii z 2019 roku, Taubate Funvic. Poza Brazylią grał w Turcji, Korei, Katarze, Finlandii, Francji i we Włoszech. W Jastrzębskim Węglu miał zastąpić na pozycji atakującego Dawida Konarskiego, z którym przed sezonem 2020/21 klub nie doszedł do porozumienia w kwestiach finansowych. Al Hachdadi zaczął rozgrywki PlusLigi nie najgorzej, ale pod koniec sezonu – niewykluczone że z powodu ramadanu, którego rygorom jako muzułmanin musiał się poddać – jego siatkarska forma spadła.
Siatkarzowi mistrzów Polski z Jastrzębia przeszkodził... ramadan. „Przesuwaliśmy treningi"
Al Hachdadi w wypowiedzi dla rosyjskiego portalu sport.business-gazeta.ru opisał swoją drogę przez siatkarski świat, na której jednym z przystanków była Polska. Kiedy wspominał ten rozdział kariery, ...wylał wszystkie swoje żale.
40. rocznica stanu wojennego. W PlusLidze pamiętali o zamordowanych górnikach
– W Polsce szybko doszedłem do formy, zrzuciłem nadwagę, rozpoczął się sezon. Pierwszy mecz - otrzymałem tytuł MVP, drugi mecz znowu, trzeci to kolejny tytuł MVP. Wydawało mi się, że zespół zareagował na to zazdrością. Tak jakby pomyśleli: „Przyszedł jakiś facet z Maroka i cała uwaga jest skierowana na niego. Jesteśmy Polakami, jak może być lepszy? Coś jest nie tak!”. Nie lubili mnie, mieliśmy nieporozumienia. W zespole było dwóch zagranicznych siatkarzy – ja i Francuz Louati – i trzymaliśmy się z daleka od reszty zespołu – opowiedział Marokańczyk, który podawał przykłady tego odizolowania.
5000 km od domu, 6h różnicy czasu... Niewyspana Zaksa zagra na Syberii o spokój w Lidze Mistrzów
–Nie zapraszano nas na obiad, na kawę. Nikt nie zapraszał nas do gry w karty, gdy byliśmy na wyjazdowych meczach. Tak, jakbyśmy nie istnieli dla reszty. Rano wyciągałem rękę na powitanie, a ktoś odwracał twarz i krzywił się. Co to jest? Co zrobiłem ci złego? Wykonuję swoją pracę, pomagam zespołowi i nienawidzisz mnie za to? OK, uspokoiłem się, zapomniałem o tym i skupiłem się na grze. Trener Luke Reynolds został usunięty, przyszedł Andrea Gardini. Sytuacja w drużynie trochę się poprawiła – wspomina Hachdadi, który mówił także o sytuacji innych zawodników.
Al Hachdadi: Ktoś mi wbił nóż w plecy
Przywołał przykład niemieckiego rozgrywającego Lukasa Kampy, który miał usłyszeć zapewnienie, że pozostanie w klubie, po czym po cichu zakontraktowano Bena Toniuttiego, rozstano się z nim, a na dodatek, jak to ujął Al Hachdadi, Francuz miał przyjść „w pakiecie” z atakującym Stephenem Boyerem.
Siatkarze grają dobrze w PlusLidze, ale... trener odchodzi
– Jakby mi ktoś wbił nóż w plecy – stwierdził marokański siatkarz. – Powiedziałem sobie: „Ponieważ zespół nie dba o ciebie, sam pomyśl o sobie”. Skupiłem się na ramadanie, robiłem to, co nakazuje moja religia. Mam dość Polski. To był najgorszy rok w karierze pod względem tego, co działo się w drużynie – kwituje Al Hachdadi.
Co na to Jastrzębski Węgiel? O komentarz „Super Express” poprosił prezesa klubu Adama Gorola.
Prezes Jastrzębskiego Węgla o zarzutach Al Hachdadiego
– Odebrałem wypowiedzi Mohameda z dużym zaskoczeniem – mówi nam prezes Gorol. – Od dwóch, trzech lat atmosfera w klubie jest rewelacyjna. Gdyby jej nie było, nie zdobylibyśmy mistrzostwa Polski, bo w przeciwnym wypadku w dyscyplinie zespołowej zwyczajnie nie da się wygrać. Jeśli chodzi o rozżalenie zawodników, że klub nie przedłuża z nimi kontraktu, to mogę to zrozumieć, ale publiczne wylewanie frustracji z tym związanej jest dla mnie nieprofesjonalne. Tym bardziej że sam zawodnik z Maroka nie zgłaszał mi w trakcie sezonu niczego niepokojącego, żadnych problemów, które by mu zaprzątały głowę. Na co dzień mamy kontakt z siatkarzami, czemu nagle po jakimś czasie wychodzą takie kwestie? Jeśli potrzeba, prowadzimy dialog ze sztabem i zawodnikami i od razu próbujemy coś poprawić – podkreśla prezes Jastrzębskiego Węgla.
Obecna wypowiedź Al-Hachdadiego może się wpisywać w sytuację, która miała miejsce w połowie ubiegłego sezonu. Jastrzębski Węgiel, mimo że był w czołówce tabeli ligowej i nie miał widocznych sportowych problemów, postanowił zwolnić trenera. Luke'a Reynoldsa zmienił Andrea Gardini, z którym potem zespół doszedł do złota PlusLigi. Prezes Gorol zapewnia, że nie miało to związku z atmosferą w zespole.
Co się dzieje z siatkarską Resovią? Krzysztof Ignaczak ma diagnozę
– On mówi o osobistych odczuciach, natomiast ja podejmowałem decyzję ze względu na dobro klubu. Okazały się właściwe, potwierdził je wynik ligowy. Zresztą wtedy wyjaśniałem powody tej roszady, wyraźnie mówiłem, że poprzedni szkoleniowiec stracił argumenty sportowe, a przyczyną nie był konflikt czy niedobra atmosfera w zespole. Jeśli ja się widzę na co dzień z zawodnikiem, który jest uśmiechnięty i nigdy mi niczego nie zgłaszał, to jak mam odbierać jego obecne żale? Dla mnie to jakaś abstrakcja – dodaje prezes Gorol. – Powody mogą być różne. Lukas Kampa też może być niezadowolony, jasne jest dla mnie, że chciałby dalej tu grać, ale życie toczy się dalej i kluby oraz zawodnicy podejmują rozmaite decyzje (Kampa ostatecznie przeszedł do Trefla – red.). Każdy w tym biznesie, zawodnik, trener, prezes, musi mieć w głowie: dzisiaj jestem, jutro mnie nie ma.
Czy siatkarz z Jastrzębia na pewno miał problem?
Prezes Jastrzębskiego Węgla nie zamierza jednak sprawy tak całkiem odłożyć. Jak zapowiada w rozmowie z „SE”, chciałby też usłyszeć stanowisko zawodników w kwestii relacji w drużynie.
– Mimo wszystko nie zostawię tego całkiem z boku – przekonuje Gorol. – Spróbuję dotrzeć do tego, czy rzeczywiście było coś na rzeczy. Ja pracuję w biurze, nie siedzę w szatni siatkarzy i jak ktoś ma problem, to może wejść do mojego gabinetu i opowiedzieć. Ale jeśli przez miesiące niczego nie zgłosił, to czy na pewno miał problem? – pyta szef mistrzów Polski.