Polki grały momentami wręcz fatalnie, w trzecim secie to był dramat we wszystkich elementach siatkarskich, z przyjęciem na czele, nieskuteczny atak i poddanie się rytmowi kapitalnie broniących przeciwniczek. Kiedy łatwo wygrały dwie partie i zrobiło się 2:1 dla Klonowego Liścia, nastrój w naszym obozie siadł. Na szczęście nie pierwszy raz w tym turnieju polski zespół jeszcze raz zerwał się i zaprezentował walory, którymi dobił konkurentki – przede wszystkim wybitny blok. W tej specjalności wygraliśmy aż 20:6! Sześć zablokowanych piłek w zwycięskim tie-breaku, w którym trybuny Atlas Areny poniosły Biało-Czerwone, było zwieńczeniem niezwykle ciężkiego spotkania.
HORROR! To był dreszczowiec, ale Polki wygrały. Walczymy o ćwierćfinał
Trener Lavarini odetchnął z ulgą, chociaż po meczu wytykał słabości podopiecznych, i to w wyjąktowo mocnych słowach.
– Poza siłą rywalek, na nasze gigantyczne problemy wpłynęła stawka spotkania i brak pewności siebie – przyznał Lavarini. – Musimy się nauczyć pewnej stabilności w grze, tej równowagi brakuje. Może teraz wszyscy są zmartwieni tym, co nas może czekać z Niemkami w ostatnim spotkaniu grupowym, skoro tak ciężko było dzisiaj. Po meczu z USA wszyscy mówili już o meczu z Niemkami, nie patrząc na to, że Kanada jest po drodze. W meczu z Niemkami wszystko będzie znowu w naszych rękach – przypomniał selekcjoner.
Przypomnijmy, że wygrana z Niemkami premiuje nas grą w ćwierćfinale. Jeśli jednak wcześniej Kanada ogra Dominikanę, to nawet porażka 0:3 nie zrzuci Biało-Czerwonych z premiowanego awansem miejsca.
– Musimy sobie dawać radę z presją, a te doświadczenia z trudnych spotkań, które mogą się zakończyć w drugą stronę, mają znaczenie. Pozwoliliśmy przeciwniczkom z Kanady rozhulać się. Trudno było wrócić. Pomogła też wspaniała widownia, to naprawdę także mogło zrobić różnicę – przyznaje Lavarini. – Pokonaliśmy wiele momentów strachu, że nie damy rady. Mam nadzieję, że już dość... narobiliśmy w gacie i w meczu z Niemkami będziemy w stanie zrobić to, co powinniśmy od początku, że będziemy sobą i pokażemy naszą grę – obrazowo podsumował włoski szkoleniowiec.