MŚ siatkarzy 2018, Bartosz Kurek, finał Polska - Brazylia

i

Autor: FIVB W finale mistrzostw świata Bartosz Kurek zdobył przeciwko Brazylii 24 pkt

MŚ w siatkówce 2018. Bartosz Kurek: Dostaję piłki i macham ręką [WYWIAD]

2018-10-02 8:20

– „Niesamowity” to znakomite słowo, by opisać mundial w naszym wykonaniu – nie ma wątpliwości największa gwiazda mistrzostw świata siatkarzy Bartosz Kurek. Nasz atakujący, który startował z niskiego pułapu, wystrzelił na tym turnieju do stratosfery i poprowadził nas do złota po pewnym i pięknym zwycięstwie 3:0 nad Brazylią.

– Jak się zostaje mistrzem świata i najlepszym siatkarzem turnieju?

– Wygraliśmy ten tytuł wspólnie. Ani ja, ani Misiek Kubiak sami nie bylibyśmy w stanie zrobić nic. Nie byłoby złota, gdyby nie praca całej drużyny i sztabu.

– Cztery lata temu nie było ci dane świętować, bo w ostatniej chwili zabrakło cię w składzie. Ten sukces smakuje lepiej?

– Doskonale wiem, jak smakuje, bo pytałem się przez cztery lata chłopaków... Opowiadali różne rzeczy, nic nie było prawdziwe, bo to, co mówili, ma się nijak do rzeczywistości. Tych emocji po prostu nie da się opisać. Nie myślę o tym, że nie było mnie w drużynie cztery lata temu. Chciałem dać z siebie wszystko dla dobra zespołu. Jeśli myślisz w negatywny sposób, na pewno przegrasz.

– Turniej był dla ciebie wymarzony, zdobyłeś tytuł MVP, w wielu meczach ciągnąłeś drużynę.

– Nie zgodziłbym się. Graliśmy równo jako drużyna, pokazaliśmy najbardziej kompletną siatkówkę na tych mistrzostwach i właśnie taka siatkówka wygrała.

– Nie było po was widać zdenerwowania w finale z Brazylią. Skąd ten spokój?

– Nie było widać, bo byliśmy mocni mentalnie, ale denerwowaliśmy się, każdy się denerwuje w takim momencie. Doprowadziliśmy wszystko do szczęśliwego końca i bardzo się cieszymy.

– Jak się gra, gdy czuje się w sobie taką moc, jaką pokazałeś w decydujących meczach? Wszystko ci wychodziło, skąd do przełamanie?

– To wy często mówicie o jakimś przełamaniu. Ja tak na to nie patrzę, uważam, że grałem dobrą siatkówkę, poprawiałem poziom od początku przygotowań, bo te zacząłem z bardzo niskiego pułapu, wracając po kontuzji, którą miałem w Turcji. Nie oczekiwałem na początku zbyt wiele od siebie. Wiedziałem, że będę potrzebował czasu. Ale byłem spokojny, bo wiedziałem, że ciężko i dobrze trenujemy i że to w końcu przeniesie efekt.

– W finale nie zużywaliście niepotrzebnie energii, nawet nie cieszyliście się zbyt wylewnie po udanej akcji.

– Wyszło to spontanicznie od nas, bo jesteśmy zespołem, który już się zna, wiele przeżyliśmy razem, wiele przegraliśmy razem. Wiedzieliśmy, że po wyczerpującym półfinale z Amerykanami może warto trochę stonować nastroje, do końca być skoncentrowanym. I to nam przyniosło sukces.

– Rok temu w Krakowie po nieudanych mistrzostwach Europy zastanawiałeś się nad swoją przyszłością. Marzyłeś choć przez moment, że po dwunastu miesiącach sytuacja tak się odmieni?

– Gdybym w to nie wierzył, nie przyjechałbym na kadrę. Proszę mi wierzyć, że bez pozytywnego nastawienia nie ma czego szukać. A my je mieliśmy wszyscy razem jako grupa. I jeśli my wierzyliśmy gdzieś w środku, że to się wydarzy i że to zrobimy, nic z zewnątrz nie jest nas w stanie dotknąć.

– Brazylijczycy w finale potrafili parę razy was naruszyć zagrywką, choć w sumie wygraliście pewnie.

– Pogratulowałem nawet po meczu Lipe Fontelesowi, bo my graliśmy bardzo dobrze, a oni wracali, wracali, wracali i zbliżyli się do nas na niebezpieczną odległość.

– W jednym z zagrań dostałeś piłkę od Michała Kubiaka przez pół boiska i zbiłeś bez bloku...

– To dobrze pokazuje jak gramy w siatkówkę. Najpierw obrona, potem megaciężka piłka do wystawy, a Michał Kubiak ją wystawia perfekcyjnie, Brazylijczycy są w szoku, nie skaczą do bloku, a ja macham ręką.

– Jaką wartość ma dla ciebie nagroda MVP?

– Nie ma większego znaczenia, bo ten tytuł mógłby dostać Misiek Kubiak, może Fabian Drzyzga, Kuba Kochanowski, Artur Szalpuk, Olek Śliwka i wszyscy chłopacy. Bez nich nie bylibyśmy tutaj, gdzie jesteśmy.

Najnowsze