"Super Express": - Trener Matlak pozostaje na stanowisku. Miała pani nadzieję, że będzie inaczej?
Katarzyna Skowrońska: - Byłam przekonana, że zostanie, a skoro został, nie ma o czym mówić. Na razie nie będę grała w kadrze, bo nikomu nie wychodzi to na dobre.
- Nie ma szans, żebyście pogodzili się z trenerem? Małgorzata Glinka mówi, że pamięta o swoich konfliktach z Andrzejem Niemczykiem, ale są dzisiaj w dobrej komitywie.
- Mleko się rozlało. Co miałam powiedzieć o sprawie, już powiedziałam. Dam sobie rękę uciąć, że wciąż będzie wokół tego szum, a to mi nie jest potrzebne. Nie chce mi się wracać do tematu. Koncentruję się na grze w klubie.
Przeczytaj koniecznie: Siatkówka: Skra Bełchatów ośmieszyła VfB Friedrichshafen
- A może to trener powinien wyciągnąć rękę na zgodę? Prezes Mirosław Przedpełski zapowiedział, że Jerzy Matlak ma ugasić konflikty w kadrze.
- Wielu spraw trener nie wyjaśnił, gdy była na to pora, więc tym bardziej nie ma sensu robić tego teraz. Nie podobała mi się forma załatwiania pewnych spraw lub ich niezałatwiania. Pewne rzeczy załatwia się wewnątrz grupy. W końcu to ja musiałam brać za wszystko odpowiedzialność, a trener nie chciał. A co do konfliktów, to ja ich nie miałam z nikim.
- Trener mówi, że miała pani na pieńku z Anną Werblińską. Miało pójść o jej sesję w "Playboyu".
- Ciekawe, że nikt nie spyta Ani, czy miała ze mną konflikt. Nie pokłóciłam się z nią, żadnego konfliktu nie było. Ktoś opowiada o jakiejś kłótni o koszulkę z nr "1", którą miałam odzyskać po powrocie do kadry. To może był też drugi, gdy wróciła Gosia Glinka i odebrała "siódemkę" Berze Okuniewskiej? Przecież komuś wyraźnie zależało, żeby pewne sprawy wyolbrzymiać.
- Ktoś podsycał konflikt, którego nie było?
- Takie mam odczucie, ten ktoś osiągnął swój cel. Jest mi przykro, że tak wyszło. Nie jestem obrażona. Chciałam grać w kadrze, ale nie będę robić tego za wszelką cenę.