Jastrzębianie zapowiadali, że po sensacyjnym zwycięstwie 3:1 w Kędzierzynie chcą zakończyć rywalizację w niedzielę. Mieli mocne argumenty, już w pierwszym starciu widać było, że Zaksa nie stanowi takiego monolitu jak przez cały sezon, zaczynało brakować sił gwiazdom. Trudne chwile Aleksandra Śliwki w pierwszym meczu finału i Kamila Semeniuka w drugim to potwierdziły. Rozpędzeni jastrzębianie szli tymczasem jak po swoje, prowadzeni przez zdecydowanego MVP finału Jakuba Buckiego (24 l.). Rezerwowy atakujący wchodził i robił porządek (15 pkt, 3 asy). Jastrzębie po raz ostatni cieszyło się z mistrzostwa Polski w innej epoce, w 2004 roku. Zaksa w pewnym sensie broniła tytułu, bo jest ostatnim zarejestrowanym mistrzem Polski z 2019 r. (w 2020 r. tytułu nie przyznano.). – Coś niesamowitego, po tylu ciężkich chwilach w trakcie sezonu, po dziewięciu latach które jestem w tym klubie – opowiadał w Polsacie Sport Jakub Popiwczak. – Wygrywamy z zespołem okrzykniętym najlepszym w Europie, co też ma znaczenie. – dodał libero mistrzów Polski.
Siatkarka zastrzelona przez męża. Ich 8-miesięczne dziecko było wtedy w domu
Vital Heynen dla „SE” o utracie pracy w Perugii: Wiedziałem, że mnie zwolnią [WYWIAD]
A wszystkim, którzy nie doceniali jastrzębian, mocny odpór dał środkowy Łukasz Wiśniewski, zresztą były gracz kędzierzyńskiej drużyny: – To nie tak, że to była wpadka Zaksy, to wygrał Jastrzębski Węgiel, to nasza wygrana i pamiętajmy o tym. Nikt w nas nie wierzył, Zaksa przez cały sezon pokazywała niesamowicie wysoki poziom. Ale to teraz się nie liczy. To my będziemy świętować, bo w ostatnich dwóch meczach byliśmy po prostu lepsi. Ten medal zadedykujmy też trenerowi Reynoldsowi (został zwolniony w trakcie sezonu – red.). Na takiego rywala jak Zaksa nasi zmiennicy musieli być w gotowości. Po raz kolejny to zaprocentowało, czapki z głów! Z Zaksą, jedną z najlepszych drużyn w Europie, narzuciliśmy swój styl gry i presję, to wystarczyło. To nie umniejsza fenomenalnego sezonu Zaksy, która może jeszcze dużo wygrać, Życzę jej, żeby w Weronie w finale Ligi Mistrzów wzniosła puchar do góry – podsumował Łukasz Wiśniewski.