– Jesteśmy w trudnym momencie, wciąż delikatni po covidzie – tłumaczy „Super Expressowi” włoski trener stołecznych siatkarzy. – Ciągle muszę rotować składem, bo nie ma stabilności i rytmu w grze. I dotyczy to prawie wszystkich, na pewno z wyjątkiem Dusana Petkovicia, bo on nie chorował. Przecież mieliśmy ostatnio taką sytuację, że treningi prowadziłem jedynie z trzema środkowymi i dwoma atakującymi. I tak przez ponad tydzień – podkreśla opiekun warszawian. Kłopoty Projektu najlepiej widać na przykładzie Bartosza Kwolka. Podstawowy przyjmujący stołecznego zespołu nie wyszedł przeciwko Zaksie w podstawowej szóstce, a potem dał zmianę, ale nie był sobą, psuł sporo ataków. – Nie ma co się dziwić, piętnaście dni miał z głowy – tłumaczy Anastasi. – Wrócił do drużyny dzień przed meczem. Widać, że nie jest w formie – podkreśla włoski szkoleniowiec i mimo wszystko nie rozpacza.
Świetna wiadomość dla kadry siatkarzy. Wilfredo Leon gra lepiej u Grbicia niż u Heynena
– Nie smucę się, że straciliśmy punkty z tak stabilnym zespołem jak Zaksa. Potrzebujemy czasu na dojście do równowagi i w sumie to lepiej, że te przejścia mieliśmy w środku sezonu, a nie później. Wówczas straty byłyby większe. Nam zależy przede wszystkim na wejściu do play-off. A potem powalczymy. W ubiegłym sezonie zaczęliśmy walkę o medale PlusLigi z szóstego miejsca, a zdobyliśmy brąz – kwituje trener Projektu, którego zespół po przeprawie z Zaksą czeka kolejna przeszkoda.
Jeszcze jedna duża siatkarska impreza w Polsce. Świderski potwierdza ME 2022
We wtorek 25 stycznia Projekt gra w Ankarze w Lidze Mistrzów z Ziraatem, któremu zechce się z pewnością zrewanżować za niespodziewaną przegraną 1:3 we własnej hali w poprzedniej rundzie. Tylko czy stan fizyczny siatkarzy z Warszawy nie będzie już budził zastrzeżeń? W każdym razie bez sukcesu w Turcji szanse Projektu na awans do ćwierćfinału LM mogą zostać pogrzebane.