Przed meczem kibice oczekiwali zaciętej rywalizacji, bo trudno było wskazać zdecydowanego faworyta, w przeciwieństwie do drugiej półfinałowej pary Zaksa – Skra (pierwszy mecz łatwo wygrany 3:0 przez Zaksę – red.). W Jastrzębiu nie brakowało przed tą serią optymizmu. – Czuję się wspaniale. Jestem gotów na to wyzwanie. Najlepsze przed nami! – mówił marokański atakujący jastrzębian Mohamed Al Hachdadi, który wyraźnie złapał dużą formę akurat na play-off. – W ostatnich latach miałem tak, że świetnie zaczynałem sezony, a w ich trakcie moja forma nieco przyhamowywała. W tym roku trochę to się zmieniło i dostrzegam u siebie poprawę z każdym kolejnym meczem. Wierzę w naszą drużynę, w kolegów, myślę, że wszystko dobrze się dla nas skończy. Mam pozytywne przeczucia co do tej rywalizacji, że to my będziemy w finale – dodawał Hachdadi.
Ruszają półfinały PlusLigi. Była gwiazda kadry grzmi: Play-off trwa za krótko, to zaniedbanie ligi
– Wyjdziemy na boisko bez żadnych kompleksów. Będziemy czerpać radość z gry. Rywal jest znakomity, ale jestem pewien, że możemy go pokonać – kontrował atakujący Vervy Jan Król. – Jastrzębie to bardzo, ale to bardzo dobry zespół. Wiemy już jednak, jak z nim grać.
Bartosz Kurek brązowym medalistą ligi japońskiej. Michał Kubiak zagra o złoto [WIDEO]
To była ostra walka dwóch wyrównanych zespołów trwająca do ostatniej piłki. Decydowały detale, pojedyncze błędy a momentami poziom był naprawdę wysoki. W obu drużynach imponowali przede wszystkim środkowi, którzy atakowali i kończyli piłki nie rzadziej niż skrzydłowi. O rozstrzygnięciu akcji często decydowały bloki, zmieniając przebieg gry. W Vervie Bartosz Kwolek pokazał, że jest prawdziwym liderem, brał ciężar gry na siebie, zadziwiał pewnością wykonywanych zagrywek i sposobem rozwiązywania akcji sytuacyjnych.
W tie-breaku walka szła na noże, punkt za punkt. Jastrzębie prowadziło 9:7, ale kontrował Kwolek. Po chwili było już 11:8 dla gospodarzy, którzy szukali zagrywką Kwolka. Ten zaserwował w aut i Jastrzębski Węgiel wyszedł na prowadzenie 12:9. Verva walczyła – po bloku Andrzeja Wrony warszawianie przegrywali jedynie 11:12. Przy stanie 13:11 na zagrywkę wszedł dżoker w talii trenera Gardiniego – Jakub Bucki, który potrafi atomowymi serwami odwrócić przebieg meczu. I od razu ustrzelił Kwolka – 14:11. Przy drugiej piłce meczowej atakujący Vervy Michał Superlak wpakował piłkę z zagrywki w siatkę i Jastrzębski zwyciężył 15:12.
Trwa dominacja Zaksy. Walec z Kędzierzyna przejechał się po Skrze
MVP meczu został środkowy zwycięzców Jurij Gladyr, który zakończył spotkanie z dorobkiem 12 pkt i pomylił się tylko przy jednym z 12 ataków (92 procent!).