Jak dotąd podopieczni belgijskiego selekcjonera grają na europejskim czempionacie jak z nut. Odnieśli komplet siedmiu zwycięstw, a dodatkowo podczas wszytkich spotkań stracili raptem jednego seta! Miało to miejsce w inaugurującym Euro pojedynku z Estonią, gdzie na parkiecie nie pojawiły się wszystkie gwiazdy drużyny. Od tego momentu na Polaków nie było już jednak mocnych i żaden przeciwnik nawet nie potrafił nawiązać większej walki z naszą kadrą.
I właśnie w tę magię liczb wierzą przed pojedynek z biało-czerwonymi Słoweńcy. Boją się, że skoro nikt wcześniej nie potrafił uszczknąć kadrze znad Wisły choćby dwóch setów, to i ich czeka w tym względzie niepowodzenie. Dodatkowo z ogromną czołobitnością gospodarze podchodzą do polskiego asa, Wilfredo Leona. Portal dnevnik.si pisze o nim, iż pochodzący z Kuby zawodnik "jest połączeniem Messiego z Ronaldo - z tą tylko różnicą, że nie gra w piłkę nożną, a w siatkówkę".
Koniec końców słoweńscy dziennikarze pocieszają się tym, co powiedział atakujący zespołu, Tonček Štern. - Rosja w meczu z nami też była faworytem. To jasne, że przeciwko takim ekipom jak Rosjanie czy Polacy musisz zachować koncentrację i nie możesz popełniać błędów. Jeden punkt może zmienić kurs spotkania - stwierdził słoweński siatkarz.
I to właśnie poniedziałkowy triumf 3:1 z ekipą Rosji stanowi największe pocieszenie Słowenii w obliczu starcia z Polską. Gospodarze wierzą, że skoro fantastyczny wynik udało się osiągnąć już raz, to można to jeszcze powtórzyć.