W Turynie w przeddzień wielkiego finału lało od rana jak z cebra, siatkarze nie wychodzili więc na spacery, tylko chowali się w luksusowych progach hotelu "J", będącego cześcią nowoczesnego kompleksu Juventusu. Jastrzębski Węgiel nigdy nie grał na tak wysokim poziomie LM, dla Zaksy to trzeci finał z rzędu. Dla Fornala – debiut. – Mam nadzieję, że to nie jest ostatni raz, kiedy wystąpię w finale Ligi Mistrzów. Mamy umiejętności, żeby go wygrać. Nic nowego się nie wymyśli przed meczem, za dużo się nie zmieni ani nie nauczy, nie będziemy inaczej odbijać piłki, staraliśmy się przygotować dobrą dyspozycję w finale ligi i to się nam udało – komentuje Fornal
– Po przerwie wróciliśmy nie było żadnego rozluźnienia po wygraniu najmocniejszej ligi na świecie. Widać było determinację i chęć, by nadal walczyć i pewność, że to jeszcze koniec, bo wszyscy bardzo chcemy złota w Turynie. Dzień przed meczem nie czuję wielkich emocji, może dreszczyk jeszcze przyjdzie. Co może się stać w ciągu dziesięciu dni od finału mistrzostw Polski? Myślę, że ani się nie zbuduje superformy, ani się jej nie straci – mówi Fornal, przyznając, że obaj rywale znają się jak łyse konie. Do tego stopnia, że... sam wie co robić na boisku.
Kto trafi do siatkarskiego raju? Już w sobotę polski finał Ligi Mistrzów!
Fornal typuje wynik finału Ligi Mistrzów
– Ja chyba już nawet wideo nie potrzebuję – śmieje się – zwłaszcza że nie jestem wielkim fanem wideo, lubię sobie na boisku zrobić czasem tak jak czuję. Graliśmy już tyle razy, że zaskoczeń nie będzie. Mam nadzieję, że ten finał będzie zapamiętamy na długo, czeka nas święto polskiej siatkówki w Turynie, przyjedzie wielu polskich kibiców, będziemy się tym delektować. Mam nadzieję, że obie drużyny zagrają superspotkanie, ale że to my wygramy 3:0 – typuje Fornal.