- Po uderzeniu przeszedł mnie jakby prąd w szyi - opowiada "Świder". - Wolałem się nie ruszać, lekarze szybko założyli mi kołnierz i zawieźli na badania do szpitala. Prześwietlenie szczęśliwie nic nie wykazało. Dziś mam trochę obolały kark, chodzę z miękkim gorsetem na szyi. Wybieram się do kręgarza, który przyjrzy się temu i może coś doradzi.
Możliwe, że siatkarz Lube Banca Macerata wróci do gry już w niedzielnym meczu ligowym z Sisleyem w Treviso. - Zobaczymy, co powie lekarz - mówi Świderski. - Mam nadzieję, że zagram.