Heynen nie ogląda wszystkich meczów męskiego turnieju ME, bo jest teraz w końcowej fazie przygotowań z reprezentacją niemieckich siatkarek do olimpijskiego turnieju kwalifikacyjnego w Łodzi. Jednego jest jednak pewien: – W takim turnieju normalnie zdarzały się niespodzianki, a na razie nie ma żadnej – przyznaje „Super Expressowi” zaskoczony były selekcjoner Biało-Czerwonych. – To dla mnie dziwne. Było dość blisko niespodzianek, choćby w waszym meczu z Serbami, czy starciu Słoweńców z Turcją lub Włochów w Holandią. Ale tylko blisko. Dlatego w półfinałach mamy czwórkę, na którą faktycznie wszyscy stawiali.
Nawet nie wiedziałem, gdzie gra Polska, system do zmiany
Polacy mieli niezwykle łatwą fazę grupową ME 2023, z meczami, których momentami nie dało się oglądać. Heynen jest podobnego zdania jak wielu obserwatorów, którzy uważają, że w imprezie występuje za dużo drużyn. Nie chce jednak zmniejszać stawki, tylko proponuje inne rozwiązanie formuły turnieju.
Grbić o półfinale mistrzostw Europy siatkarzy ze Słowenią: Nie chcę słyszeć o klątwie
– Przy 24 drużynach powinno to być zorganizowane inaczej – uważa Heynen. – Czołówka ustalana według rankingu powinna rozpoczynać zawody później, trzeba iść w tę stronę, ruszyć głową i coś nowego wymyślić. Wszyscy byliby usatysfakcjonowani. Wszyscy grają w mistrzostwach Europy, ale z pewnym zróżnicowaniem ze względu na miejsce zajmowane w hierarchii Starego Kontynentu. Obecnie dochodzi jeszcze rozdzielenie ME na cztery kraje, a to oznacza, że co dwa lata musi być branych pod uwagę osiem państw, a w kolejnych ta liczba rośnie jeszcze bardziej, tak że co parę lat te same nacje muszą ponownie brać się za organizację. Teraz nie jest to nawet robione przez sąsiednie kraje, co by nadało regionalnego charakteru. Ja na przykład niedawno musiałem dwa razy sprawdzić, gdzie w ogóle gra w ME Polska – przyznaje Belg, który pytany o swoje konfrontacje ze Słoweńcami w mistrzostwach Europy, pozostaje bardzo wstrzemięźliwy.
Unikałbym tego jak ognia
– To nie jest tak, że nie chcę wracać do wspomnień związanych z grą przeciwko Słowenii w mistrzostwach Europy, ale po prostu w ogóle to mi nie chodzi po głowie w tej chwili. Wyłączyłem się, robię co innego, mam swoje zajęcie w żeńskiej siatkówce. Nie chcę też przywoływać tych sytuacji, bo to najgorsze, co można teraz robić przed półfinałem w Rzymie – wyjaśnia nam Heynen. – Nie chodzi o mnie, lecz o to, że niewłaściwe wobec chłopaków z zespołu byłoby wracanie do historii. To nie pomaga. Pomoże jedynie dobra gra przeciwko Słowenii. Oni są tego świadomi. Ja bym tego tematu unikał jak ognia, będąc trenerem reprezentacji Polski. A zatem sam teraz też nie chcę „dorzucać do pieca”, bo na pewno nie zrobiłbym tego, gdybym obecnie prowadził kadrę.
Kiedy siatkarze grają półfinał ze Słowenią 1/2 finału
Heynen wysoko ocenia nasz zespół, mimo że ostatnio ma mniej szans, by obserwować jego mecze. – Nie powiem może, że już teraz grają najlepszą możliwą siatkówkę, ale są na dobrej drodze i jeszcze zostaje zapas – uważa. – Dajmy im robić swoje, ja bym nie zrobił nic, co by przeszkadzało moim zawodnikom. Bo ja ich wciąż tak traktuję – nie ukrywa belgijski trener. – Pewnie za miesiąc czy dwa mógłbym znowu publicznie powspominać przeszłe boje ze Słowenią, w końcu w karierze są także gorsze chwile, ale teraz nie, bo to zły moment – kwituje Heynen, ostatnio zajęty przede wszystkim żeńską siatkówką.
Mistrzostwo Europy celem numer jeden Polaków
– Nie widziałem wielu meczów Polaków – mówi. – Oglądałem finał Ligi Narodów i po zwycięstwie wysłałem gratulacje do sztabu i siatkarzy, Jednak jeśli ktoś mnie o to pyta, mogę stwierdzić z ręką na sercu, że na ten moment totalnie nie jestem ekspertem w kwestii reprezentacji Polski mężczyzn. To samo mogę w ogóle powiedzieć o męskiej siatkówce, bo skoro podjąłem się pracy w drużynie kobiecej, to traktuję to zadanie poważnie i poświęcam się mu w pełni. Odszedłem od męskiej siatkówki, co nie znaczy, że nie będę chciał zobaczyć meczów o medale ME, w miarę możliwości.
I kończy optymistycznym akcentem: – Myślę, że dla reprezentacji Polski triumf w mistrzostwach Europy jest teraz najważniejszym celem. Bo nawet jeśli wiemy, że potem w tym roku są jeszcze kwalifikacje olimpijskie, to przecież Polska, nawet gdyby jakimś cudem z nich nie awansowała, zagra w igrzyskach na podstawie rankingu. Choć trzeba też pamiętać starą zasadę: granie jest łatwe, ale wygrywanie trudne.