„Super Express”: – To będzie w końcu normalny rok dla reprezentacji Polski?
Vital Heynen: – Na razie jedyną rzeczą, jaka stała się „normalna”, jest granie bez publiczności. Moje odczucie jest takie, że przynajmniej będziemy grać w sezonie reprezentacyjnym, w przeciwieństwie do ubiegłego roku. Jeśli jednak patrzę na to, co się wciąż dzieje z reżimem sanitarnym w różnych krajach, zastanawiam się jak to nasze granie będzie wyglądać. Skoro w Lidze Narodów mamy zagrać na przykład w Japonii, to można mieć dziś wątpliwości czy to w ogóle okaże się wykonalne, przecież ostatnio w tym kraju wprowadza się nowe obostrzenia.
– W Lidze Narodów macie także jechać do Rosji i Francji. Dzisiaj to by było niemożliwe i nie wygląda na to, że do maja czy czerwca wiele się zmieni w tej kwestii.
– W październiku ubiegłego mogliśmy sobie planować i sądzić, że sporo się zmieni, teraz mamy styczeń i sytuacja wcale nie jest wesoła. Dochodzenie rożnych krajów do w miarę niskiego poziomu zakażeń zajmie miesiące. Obecnie są też przecież miejsca, w których mamy gigantyczne wzrosty. Pytania o Ligę Narodów pozostają otwarte. Wiem, że nasza federacja jest w trakcie konsultacji z innymi krajami, co robić w sytuacji, w której Liga Narodów ponownie zostałaby odwołana. Musi być jakiś plan B. A może te zawody odbędą się w innej formule, zbliżonej do Ligi Mistrzów, z turniejami w „bańkach”, bez grania każdy z każdym, tylko w ograniczonym składzie grup? W dawnej Lidze Światowej tak już się grywało.
Vital Heynen mówi "SE", że chce... gotować dla polskich siatkarzy [WIDEO]
– O igrzyska pan się nie martwi?
– Jestem niemal pewien, że się odbędą. Rozmawiałem niedawno z kadrowiczami i każdemu mówiłem, żeby był o to spokojny, bo na pewno tam zagramy.
– Ma pan już w głowie plan kadry na ten rok?
– Pewne rzeczy są gotowe, powstał zarys przygotowań, są ustalone wstępne daty zgrupowań, mamy załatwione ośrodki w Spale i w Japonii przed igrzyskami, wiemy o terminarzach światowych imprez. Wielkie znaczenie będzie miała w tym wszystkim Liga Narodów, czy i jak zostanie rozegrana. No bo jeśli zagramy w tej imprezie, to powołam co najmniej 25–30 siatkarzy, ale gdyby miało jej nie być, to takiej liczby graczy nie będę potrzebował. Zobaczymy też kiedy skończą się rozgrywki ligowe w rożnych krajach. Pomału wyłoni się nam program, zapewne pierwszy obóz musiałby się rozpocząć w drugiej połowie kwietnia.
– Rozmawia pan regularnie z kadrowiczami?
– Ostatni raz indywidualnie kontaktowałem się z nimi z miesiąc temu. Przekazałem im wtedy taką wiadomość: „Nie martwcie się, igrzyska się odbędą. A co do innych turniejów, to jeszcze zobaczymy”. Oni powinni mieć świadomość, że najważniejsza impreza dojdzie do skutku i że mają się do czego szykować.
– Ogląda pan mecze reprezentantów Polski w klubach?
– PlusLigę śledzę często, ale już na przykład spotkań ligi japońskiej z Kurkiem i Kubiakiem nie widziałem. Szczerze mówiąc, akurat w ich przypadku nie ma takiej potrzeby, przecież i tak ich powołam. Wystarczy jak sobie z nimi od czasu do czasu porozmawiam.
Tak Michał Kubiak zwiedza Kraj Kwitnącej Wiśni i mówi po japońsku [WIDEO]
– Można teraz w ogóle rzetelnie oceniać formę kadrowiczów, skoro sezon znaczony jest przerwami w grze i treningach związanymi z zakażeniami?
– Kiedy ostatnio rozmawiałem z reprezentantami, to poza zapewnieniem, że igrzyska dojdą do skutku usłyszeli ode mnie, że ocena ich gry nastąpi później. Ponadto zakładam, że ta dziewiętnastka, która była na zgrupowaniach w ubiegłym roku, zostanie znowu powołana. Do tej grupy dodam zawodników, którzy się wyróżniają w tym sezonie. W kwietniu zobaczymy na czym stoimy.
– O wspomnianej dziewiętnastce mówił pan w zeszłym roku, że to z niej powstanie 12-osobowy skład na igrzyska. Nikt spoza tej grupy nie załapie się do Tokio?
– Nie mogę powiedzieć że nikt inny nie ma szans. Tyle że nie tak duże jak ta dziewiętnastka... Jeśli ktoś udowodni, że jest wyraźnie lepszy, będzie brany pod uwagę. Bardzo chciałbym, byśmy rozegrali normalnie Ligę Narodów. Wtedy dostanę możliwość sprawdzenia jak sobie radzą siatkarze, którzy do tej pory nie mieli okazji, żeby się wykazać. Trudno podejmować decyzje w sprawie zawodnika wyłącznie na podstawie sezonu klubowego. Pewne rzeczy można dostrzec jedynie w rywalizacji wewnątrz kadry.
– Do Tokio pojedzie tylko dwunastka. To będzie najtrudniejsza selekcja w pana karierze?
– Sama decyzja nie jest czymś wyjątkowym, na tym polega praca trenera i za to mi płacą. Gdybym musiał wybrać dzisiaj, nie powiem, że byłoby to łatwe, ale nie czułbym się tak emocjonalnie związany z chłopakami jak po tygodniach przygotowań. Wtedy zżywam się z zawodnikami coraz mocniej i w tym momencie muszę z części zrezygnować. No i to już takie proste nie jest. O dwunastce staram się nie myśleć w ogóle, aż do ostatnich dni przed podjęciem decyzji.
Reprezentant Polski w siatkówce zmieni pozycję na parkiecie? „Gdzie mnie postawią, tam gram”
– Ma pan za sobą przechorowanie koronawirusa w listopadzie. Obyło się bez większych problemów?
– Niezupełnie, dopiero od kilkunastu dni czuję, że wróciłem do normalności. Wcześniej potrzebowałem na przykład więcej snu i wypoczynku niż zwykle. Zmęczenie dawało się we znaki, teraz znowu budzę się koło siódmej rano, jak dawniej. Nie udowodnię oczywiście, że te przejścia były bezpośrednio związane z covidem, ale to musi mieć coś wspólnego, choćby przez ograniczenie normalnych aktywności w okresie kwarantanny. Zdecydowanie brakowało mi normalnej energii. No bo kiedy zazwyczaj pokonuję cztery, pięć pięter po schodach z łatwością, a nagle czuję się po tym jakbym przebiegł maraton, to coś zdecydowanie jest nie tak. Rozmawiałem z innymi ozdrowieńcami, mają identyczne odczucia.