Mecz Polska – Niemcy we wtorek 24 maja w Arenie Gliwice (18.30) będzie podwójnym debiutem: zarówno dla włoskiego szkoleniowca Biało-Czerwonych Stefano Lavariniego, jak i dla Heynena, który nie dość że gra inauguracyjne spotkanie w roli selekcjonera drużyny niemieckich siatkarek, to po raz pierwszy w karierze obejmuje zespół kobiecy. Obie ekipy już niebawem udadzą się do USA na pierwszy turniej Ligi Narodów. Tam też dojdzie do polsko-niemieckiej potyczki – już o punkty. Na razie to czysto sparingowe gry dla obu trenerów, którzy dopiero poznają podopieczne. – Dla mnie najważniejsze teraz jest wdrożenie się do pracy z reprezentacją Niemiec, nawet nie zerkam zbyt dokładnie na polskie rywalki. Gdyby mnie ktoś spytał o nazwiska zawodniczek drużyny przeciwnej, to miałbym problem z wymienieniem wielu. Poproszę o to samo pytanie za pół roku – mówi nam Heynen.
Grbić o „potworze” Semeniuku: Skąd ty się wziąłeś, chłopie?
Belgijski trener jesienią 2021 roku zakończył pracę z reprezentacją polskich siatkarzy. Wtedy nie wykluczał, że może być zainteresowany objęciem żeńskiej ekipy. Ostatecznie trafił pod skrzydła niemieckiej federacji, a potem objął dodatkowo tureckiego ligowca Nilüfer Bursa.
Lavarini i Heynen pracują w nowych rolach dopiero od kilku tygodni. To na razie pierwsze doświadczenia dla obu, z tym że Włoch jest jednym z najbardziej rutynowanych trenerów w żeńskiej siatkówce, a Belg stawia dopiero pierwsze kroki.
– Jaka jest największa różnica pomiędzy prowadzeniem siatkarzy i siatkarek? Ja za wielkich nie widzę, a jedyną istotną, którą zauważam, jest ta, że panie są lepiej przygotowane do rozmów ze mną. Nawet lepiej ode mnie… – komentuje Heynen. – One wszystko mocno analizują, nawet czasem za mocno. U facetów było prościej: „To co, robimy tak i tak? No i dobrze”.
Wiemy, ile zarobiła ZAKSA za wygranie Ligi Mistrzów! Wywalczyli fortunę
Heynen nie ukrywa, że nie zna jeszcze za dobrze polskich siatkarek, z którymi jego zawodniczki rozegrają pierwsze sparingi. – Znam oczywiście Joannę Wołosz, ale jej tu nie będzie, kiedyś rozmawiałem z libero Marią Stenzel, a tutaj zamieniłem parę słów z rozgrywającą Alicją Grabką. I przyznałem jej, że czuję tremę, bo w wieku 52 lat debiutuję z kobiecym zespołem. Nie postawiono przede mną żadnych celów, a ja chciałbym, żeby po sezonie reprezentacyjnym dziewczyny powiedziały: „Fajnie było nam razem”. No i jeszcze przypomniałem zawodniczkom, że znam oba hymny. Jak trzeba będzie mogę zaśpiewać i polski, i niemiecki – zapowiada rozbawionym głosem były trener polskich siatkarzy.