Przez trzy dni z kadrą ćwiczył Wilfredo Leon (25 l.), Kubańczyk z polskim paszportem, zaproszony przez selekcjonera, by lepiej poznał się z grupą. Leon wpadł tylko na kilka treningów i wczoraj pożegnał się już z kolegami. Nie chciał, by jego obecność przysłaniała główny cel, czyli przygotowania Polaków do mistrzostw świata. Oficjalnie będzie mógł zagrać w polskiej drużynie dopiero za rok.
We wtorek polski Kubańczyk obchodził 25. urodziny i koledzy z drużyny pamiętali o tym. Odśpiewali "Sto lat", przyszykowali prezenty.
- Dostałem koszulkę i buty. Dobrze, że nie było tortu, bo na pewno wylądowałby na mojej twarzy – śmiał się Leon w rozmowie z „Super Expressem”, wyraźnie zaskoczony świetnym przyjęciem ze strony ekipy Biało-Czerwonych. - Były też życzenia zdrowia, a to w sumie najważniejsze w życiu i sporcie - dodaje.
- Atmosfera jest wspaniała, od razu poczułem się częścią tej drużyny – przyznaje siatkarz uważany za najlepszego gracza na świecie. - Byłem tu kilka dni, ale momentalnie rzuciło się w oczy, że polski zespół to jedność, wszyscy pracują skoncentrowani. Zauważyłem też, że wszystko trzyma pewną ręką kapitan zespołu Michał Kubiak.
- Integracja przebiegła dobrze, Wilfredo jest jednym z najlepszych zawodników na świecie i sympatycznym człowiekiem, poza tym nie pierwszy raz się z nim widzimy. Pamiętajmy też jednak, że mamy przed sobą turniej, na którym jego nie będzie, czyli mistrzostwa świata. Musimy sobie poradzić bez niego – przypomina Kubiak, który podczas treningu ćwiczył w parze z Wilfredo przyjęcie zagrywki.
Leon, kapitalny gracz ataku, nie jest znany jako wybitny przyjmujący, więc momentami miał problemy z odbiorem potężnych bomb Damiana Schulza, Dawida Konarskiego i innych bombardierów drużyny narodowej. W pewnym momencie trzy z rzędu strzały młodego środkowego Jakuba Kochanowskiego (21 l.) aż wykręciły ręce Leonowi.
Siatkarze spędzili we wtorek w zakopiańskiej hali na treningu bite trzy godziny. - Trzy i pół – uściśla Leon. - Zajęcia były trudne, ale szczerze mówiąc, w mojej obecnej formie, każdy trening byłby ciężki – przyznaje Wilfredo, który na razie nie dorobił się jeszcze przydomka u kolegów z kadry. - Wolę, żeby mówili do mnie Wilfredo albo po prostu Leon – zaznacza.
WYNIKI NA ŻYWO - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin