Puchar Challenge to trzecie co do ważności trofeum klubowe w Europie, po Lidze Mistrzów (mamy dwóch uczestników w Final Four oraz pewny finał) i Pucharze CEV (finał Resovii). Wilfredo Leon po raz ostatni cieszył się ze zdobycia europejskiego pucharu w 2018 roku w barwach Zenitu Kazań, kiedy wygrał Ligę Mistrzów. Potem przez sześć lat w Perugii niczego w Europie nie zwojował. Wilfredo musiał przyjść do polskiej ligi, by wrócić na top klubowy Starego Kontynentu, choć rzecz jasna nie w najbardziej prestiżowym z pucharów. Sukces jest jednak bezdyskusyjny, tym bardziej że polski klub wygrywa Puchar Challenge drugi raz z rzędu. Przed rokiem dokonał tego Projekt Warszawa.
50 tysięcy euro nagrody dla Bogdanki Lublin
Najpierw było 2:0 dla Włochów i trzeba się było sprężyć, by walczyć o swoje. Trzecia partia meczu była najbardziej dramatyczna, trzymała wszystkich w niesamowitym napięciu aż do stanu...38:36 dla gości z Polski! W czwartej części wszystko zaczęło się układać po myśli Bogdanki, wstrzelił się kapitalną zagrywką Wilfredo Leon, wcześniej cierpiący nieco w ataku (i fizycznie – miał obandażowaną lewą rękę) i niedający tyle co zazwyczaj w ofensywie. Fantastycznie wprowadził się za to rezerwowy atakujący Mateusz Malinowski, który z pokerową twarzą kończył kolejne akcje. Lublinianie odskoczyli mocno w czwartym secie (19:12) i nic nie mogło im zabrać europejskiego pucharu.
Andrzej Wrona cały we łzach. Projekt Warszawa odpadł z Ligi Mistrzów, złoty set zdecydował
Nagroda za wygraną w Challenge Cup jest symboliczne, biorąc pod uwagę koszty uczestnictwa, 50 tysięcy euro, ale jak przekonywał w rozmowie z „SE” prezes lubelskiego klubu Krzysztof Skubiszewski, to nie jest wielki problem. – Dla nas najważniejsze było pokazanie się w Europie i wypłynięcie na szersze wody – tłumaczył. I to właśnie dokonało się środowego wieczora we Włoszech.
Wilfredo Leon znowu to zrobił! Sześć asów w najważniejszym meczu sezonu, puchar na wyciągnięcie ręki