Od dawna nie było takiej afery w polskim sporcie. Najpierw Raul Lozano rzekomo zarzucił czterem siatkarzom (Wlazłemu, Ignaczakowi, Zagumnemu i Winiarskiemu) bumelkę, przedkładanie wakacji nad grę w reprezentacji w meczu z Belgią. Potem ostro wypalił Wlazły, twierdząc, że Lozano "traktował siatkarzy jak maszyny, które mają zarabiać dla niego pieniądze". Mariusz "Wielki Niemowa" (przez wiele tygodni milczał, nie chciał rozmawiać z dziennikarzami) zażądał w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" przeprosin.
Najdziwniejsze jest to, że słowa, które stały się powodem wojny w siatkarskim świecie (włączyli się do niej, atakując Lozano, prezesi czołowych polskich klubów) w ogóle... nie zostały wypowiedziane!!!
- To jest kłamstwo! Nigdy, przenigdy nie powiedziałem, że moi siatkarze zamiast na mecz z Belgią pojechali na wakacje - zarzeka się Lozano w rozmowie z "Super Expressem".
Sprawdziliśmy. Lozano mówi prawdę. W rozmowie dla Polsatu nie padły żadne słowa, które Wlazły zarzuca Argentyńczykowi. Jak się dowiedzieliśmy, tych słów nie było też w wywiadzie dla Interii.
- Chyba to robota kogoś, kto chciał wywołać skandal... To polscy działacze i politycy mówią jedno, a robią zupełnie co innego. Tak się dzieje za każdym razem, gdy zbliżają się wybory... Ja nie kłamię, nie mam takiej potrzeby - zaklina się Lozano.