Rzeszowianie przyjechali do Kędzierzyna opromienieni niedawnym sukcesem w konfrontacji z mistrzami kraju, ale w starciu z gospodarzami grało im się wyraźnie gorzej niż ze Skrą, szczególnie w końcówkach setów. Mecz był niezwykle wyrównany. Dwie partie kończyły się na przewagi, a ostatnią Zaksa także wygrała dwoma punktami. To było czwarte zwycięstwo kędzierzynian w czwartym spotkaniu sezonu.
- Za dużo było nieporozumień w naszym zespole - przyznał trener Resovii Andrzej Kowal (40 l.). - Popełnialiśmy błędy w kontratakach, a za każdym razem decydowały ostatnie piłki.
Rozgrywający Zaksy Paweł Zagumny (34 l.) też zwracał uwagę na końcówki. - Zachowaliśmy w nich więcej spokoju, przydało się także trochę szczęścia, choć poziomem obie drużyny nie zachwyciły. To efekt zmęczenia. Cieszymy się, że pozostaliśmy na fotelu lidera - przyznał "Guma".
- Dopadają nas kontuzje, ale mamy komplet punktów i to cieszy. Dzisiaj w ataku nie zawiedli nasi skrzydłowi - ocenił trener Stelmach, którego cieszyła zwłaszcza postawa Michał Ruciaka (28 l.). Przyjmujący Zaksy zdobył co prawda 10 punktów - o 5 mniej niż najskuteczniejszy u zwycięzców Francuz Guillaume Samica - ale za to przy blisko 70-procentowej skuteczności. Ruciak zasłużenie więc odebrał nagrodę MVP.